niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 2. - Poznaj Shiro!

   Lok, Sophie, Zhalia i Den byli już prawie na miejscu. Phils ciągle się denerwował. Miał wyrzuty sumienia, że nie powiedział o wcześniejszym spotkaniu z tą dziewczyną.
-Ciekawe dlaczego ona jest taka ważna.-odezwał się próbując zabić te myśli.
-Den, przecież Guggenheim mówił nam, że jest potrzebna do badań jakiejś potężnej energii!-oparła ręce na biodrach Sophie marszcząc barwi.
-Ah, no tak.-uśmiechnął się zdezorientowany.
-Den, czy coś się stało?-zapytał Lok.
-Nie, po prostu.... Patrzcie, to ten adres!
   Dom białowłosej był duży i żółty. Ze strony wejścia znajdował się betonowy taras z ławką i drewnianym ogrodzeniem po bokach. Wchodziło się na niego również betonowymi schodkami ze strony chodnika. Ogrodu nie było widać, bo z każdej strony ogrodzenia były tuje. Na drugim piętrze był taras, na którym dziewczyna pewnie czytała książki, ponieważ jedna leżała na okrągłym stole.
   Sophie nacisnęła dzwonek. Czekali i czekali, jednak nikt nie otwierał.
-Może jej nie ma?- spytał pewnie Den, mając taką nadzieje.
-Zadzwonię jeszcze raz.
Zanim Casterwill'ka zdążyła to zrobić, drzwi otworzyły się i wyszła z nich białowłosa dziewczyna w niecodziennym stroju.

Tutaj słodki obraz jak wyglądała ^.^ (tylko bez pandy i rękawiczek ;) )
 

Podbiegła w podskokach do furtki i szybko ją otworzyła. Zachęciła ręką, żeby weszli do środka. Otworzyła im drzwi i kiedy już goście usiedli na kanapie zapytała:
-Jakieś przekąski? Mam czekoladę, HARIBO, jakieś 10 kilo kolb kukurydzy.
-10 kilo?-spytał z niedowierzeniem Zhalia.
-Uhum, zbierałam kukurydzę w tamtym roku z pola. Uwielbiam gotowaną kukurydzę!- krzyknęła z euforią rozkładając ręce i obracając się wokół własnej osi.-Wzeszłym roku zbierałam, zbierałam, zbierałam kukurydzę codziennie, aż w końcu uzbierało się jej z 40 kilo.-nadal wykonywała tą samą czynność.-Potem chodziłam na pole co jakieś 3 dni. Wracałam i gotowałam kolby. Dobrze, że zostało jej chociaż 10 kilo, bo już niedługo zaczną się zbiory.
Przestała się w końcu kręcić i wskoczyła na kanapę koło Dena.
-No to co? Chcecie coś? Mimo wszystko przyniosę kilka przekąsek.
Wstała i truchtem pobiegła do kuchni.
Salon czerwonookiej był bardzo przytulny i połączony z przedpokojem. Gdy weszło się do domu uwagę od razu przyciągał wielki plazmowy telewizor. Na środku była wielka beżowa kanapa do oglądania filmów. Przed nią stał prostokątny stół wykonany z dębowego drewna, a on i kanapa stali na jasnozielonym dywanie. Koło telewizora znajdowały się dwa duże głośniki. Kolor ścian był taki sam jak na zewnątrz. Z salonu można było przejść do kuchni lub na drugie piętro.
Nastolatka przyniosła żelki, czekoladę mleczną, sok pomarańczowy i mleko.
-Bym zapomniała! Nawet się nie przedstawiłam! Nazywam się Shiro Akechi, 15 lat, polko-japonka. Mogę opowiedzieć trochę o sobie.
-Jak chcesz.-odparł Lok i nalał sobie do szklanki soku.
-Mój tata jest Japończykiem, a mama Polką. Tata przyjechał na wakacje do Polski i poznał mamę. Mama bardzo lubiła Japonię, umiała się dość dobrze porozumiewać w tym języku. W końcu wyjechała z tatą do Japonii. 2 lata później urodziłam się ja. Kiedy miałam cztery lata wyjechaliśmy do Włoch, ponieważ tata dostał ofertę dobrze płatnej pracy. Później często odwiedzaliśmy babcię i dziadka od strony ojca w Japonii i babcie i dziadka od strony matki w Polsce. A, i jeszcze brata taty w Meksyku.
Wprowadziłam się tutaj na początku wakacji. Moi rodzice obecnie mieszkają w Latinie. Nie będę kryć: mamy sporo pieniędzy, jednak nikt z nas nie wydaję ich tylko na swoje potrzeby. Ja i mama przeznaczamy też na schroniska dla zwierząt i WWF. Mama i tata wiedzą, że umiem sobie poradzić i dlatego pozwalają mi tu mieszkać samej. Z języków znam: japoński, polski, włoski, angielski i podstawowe gesty po hiszpańsku. No to tyle. Teraz oczywiste pytanie: co ode mnie chcieliście?
Sophie wyprostowała się i zaczęła:
-Zacznijmy od tego, że będę musiała ci dużo opowiedzieć i wytłumaczyć...
I tak Casterwill'ka opowiadała o łowcach, tytanach i swojej rodzinie; o tym jak Lord Casterwill pokonał Obłudnika, aż po wojnę ze spiralą krwi. Nie powiedziała jednak jej o śmierci Dantego.
-Hum, chcę zobaczyć jakiegoś tytana!-odparła pewnie Shiro.
-Mogę ci pokazać Skoczka.-powiedział Lok.- Jest podobnym do wiewiórki i niedużym tytanem.
-Nie! Shiro chcę wielkoluda.- uśmiechnęła się szeroko, tak szeroko, że jej uśmiech można by było porównać z uśmiechem psychopaty czy seryjnego zabójcy.-Nawet jeśli podłoga by się zarwała, a tytan wpadł do piwnicy.
-Chcesz zobaczyć Gargula? Jest dość duży, ale nie wielki.-zapytała Zhalia unosząc brew.
-One tak fajnie siedzą!-usiadła jak one.- Kiedyś próbowałam je obserwować i patrzeć czy w nocy się budzą, jednak nic z tego.-opuściła głowę zawiedzona.-Ale, proszę, pokaż mi go!- klasnęła rękami.
Moon'ka wstała i przyzwała tytana. Oczy dziewczyny rozszerzyły się do rozmiaru spodków. Szybko podbiegła do Gagrula i przytuliła go mocno. On sam wyglądał na zdziwionego. Lok i Den zaczęli się cicho śmiać, a na twarzach dziewczyn malowało się zaskoczenie. Sophie w pewnym momencie zrobiła typowy facepalm.
-On jest taki fajny Zhalio! Masz szczęście, że go zdobyłaś! Umie mówić?
-Nie, ale...
Lok wyjął ze swojej torby (xD tak wiem, że są też męskie torebki, ale to mnie rozwala) Cherita, który spał.
-Ciągle go tam trzymałeś?-zmarszczyła brwi oburzona Sophie.
-Heh, powiedział, że bardzo chce iść, więc nie mogłem się nie zgodzić.
-Eh, może przejdźmy już do rzeczy. Wracaj Gargulu!-Zhalia odesłała do amuletu towarzysza, a Shiro otworzyła usta z rozczarowania.- A więc mamy do ciebie prośbę...
-Ona jest ważna?-spytała Akechi cięgle patrząc na amulet Gargula, który Zhalia trzymała w ręce.
-Tak, ale...
-Zgodzę się na wszystko, jednak za pewnym warunkiem. Chcę zostać łowcą!

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak, wiem, przerywam w takim momencie i będziecie na mnie wściekli, ale chyba przeżyję :P Wiem też, że każdy chciałby wstawki DxZ lub też LxS, jednak początkowe rozdziały mam już całkiem zaplanowane, a co do sezonu (będą opowiadania w sezonach) to zaplanowane mam najważniejsze wątki. Obiecuje, że romantyczne sceny będą na pewno.
Obraz z Shiro jest taki duży, ponieważ gdy go zmniejszałam - był mały xD
Mam też prośbę: napiszcie w komentarzu czy muzyka wam sama gra czy nie da się jej włączyć i na jakiej przeglądarce czytacie bloga. Jest to dla mnie bardzo ważne (spokojnie, nie jestem szpiegiem).
Niedługo też mam zamiar zrobić ankietę.
Koniec pisania rozdziału 4 min. przed końcem dnia xD
Pisze, bo mam czas :D


 

piątek, 28 marca 2014

Rozdział 1. - Dziwna Dziewczyna.

-Dango, Dango, Dango, Dango, Dango Daikazoku...   W malowniczej Wenecji było słychać piękny dziewczęcy głos. Białowłosa dziewczyna śpiewała jakąś japońską piosenkę. Wiek nastolatki można ocenić na około 13 lat, jednak zawdzięczała to beztroskim i słodkim wyrazem twarzy. Naprawdę miała 15 lat i siedziała na dachu swojego domu. Jej czerwone oczy spoglądały na panoramę miasta lub na pełnie księżyca, a ubrana była w dość dziwny jednoczęściowy strój.
-Bardzo ładnie wygląda dziś niebo, ale ja już chyba pójdę, robię się śpiąca.
Zeskoczyła z drugiego piętra na trawę w jej ogrodzie nie robiąc sobie żadnej krzywdy i weszła do domu, gdy gwiazdy znikały z nieba, a ono samo powoli jaśniało...

~~~
 
   Dom Dantego, w którym obecnie mieszkało 4 łowców i jeden tytan, był dzisiaj prawie pusty. Znajdowała się w nim tylko Zhalia oglądająca telewizje, oraz Cherit. Pozostali poszli do szkoły, ponieważ kilka dni temu skończyły się wakacje. Guggenheim oznajmił im żeby w miarę możliwości chodzili na zajęcia nawet jeśli są nieco podziębieni. Musieli, żeby mieć wystarczającą ilość obecności w szkole. Gdyby Spirala lub Organizacja zaczęła coś knuć, to musieliby opuścić szkołę i ruszać na misje. Co do kolejnych planów tępych fanatyków: w końcu mogą zebrać więcej osób i z ogromnym przekonaniem, że wygrają dręczyć ich przez kilka dni.
   Den wybiegł  z sali i chciał jak najszybciej spotkać się z Sophie i Lokiem. Był od nich o rok młodszy, lekcje właśnie się skończyły i umówił się z nimi przed szkołą.
Bum!
-Moi przyjaciele!
Podniósł się zdezorientowany. Potrącił jakąś dziewczynkę? To był bardzo dziecinny głos. Spojrzał w dół się i nie mógł uwierzyć własnym oczom. Nigdy nie widział kogoś takiego jak dziewczyna, która  patrzyła się na niego ze złością .
-Nic ci nie jest?-podał jej rękę.
-Mi nie, ale co powiesz moim przyjaciołom?!
Rozejrzał się. Nikogo nie było oprócz kilku gapiów.
-Jakim przyjaciołom?
-Miodowe Ciasteczka Babci Hani!-wykrzyknęła oburzona.-Te ciasteczka zawierają w sobie miód, a miód robią pszczoły. Pszczoły to moi przyjaciele, bo gdyby nie one to ludzie by wyginęli i na ziemi nie byłoby roślin! Przepraszam.-wstała.-Po prostu nienawidzę, gdy ktoś uniemożliwia mi zjedzenia słodyczy. Biegnij już tam gdzie miałeś biegnąć.
Phils nadal w lekkim szoku ruszył do Loka i Sophie. To była naprawdę dziwna osoba. Odwrócił się jeszcze na chwilę, ale ona tylko podniosła ciastka z podłogi i wrzuciła je do kosza.
   Wracając do domu cała trójka po drodze wstąpiła do sklepu po lody. Na zewnątrz panował upał, więc chcieli przekąsić coś zimnego.
Kiedy wyszli ze sklepu usłyszeli dość niecodzienną piosenkę:
-Każdy lód jest kolorowy, gdy kupi się inne gałki trzy! Każdy lód jest pyszny kiedy jesteś szczę-śli-wy! Bo choć mamy wrzesień już - lato jednak jest tuż, tuż! Weź jakiś piękny nóż, utnij kwiatki trzy, a potem zjedz lo-dy!
Piosenkę śpiewała ta sama dziewczyna, którą Den spotkał w szkole. Podskakiwała radośnie jedząc trzy gałki lodów w różku, każda innego smaku. Nie zauważyła ich, ponieważ prawie cały czas miała zamknięte oczy, jakby dokładnie znała ta drogę.
   Gdy wszyscy wrócili już do domu, Zhalia wstała z kanapy i oznajmiła, że Guggenheim przypisze im bardzo ważną misje. Za jakieś pół godziny miał zadzwonić.
-Łowcy!-Guggenheim pojawił się na ekranie wielkiego telewizora.-Mam dla was naprawdę ważną misje, jednak muszę być dyskretny. A więc: chodzi mi o pewną osobę, która mieszka w Wenecji. Nasi naukowcy z Fundacji badali ostatnio bardzo dziwną energię w pewnym miejscu i po zrobieniu kilka eksperymentów i badań odkryli coś niesłychanie ważnego. Aby mogli dalej działać jest potrzebna osoba, o której wspominałem. Mieszka ona tylko dziesięć kilometrów od domu Dantego, a was poprosiłem dlatego, że ta osoba jest w waszym wieku i może chociaż trochę się z nią dogadacie. Musicie przekonać ją, aby poleciała z wami do głównej siedziby fundacji. Możecie też opowiedzieć o tytanach i łowcach, ale nie za dużo. Kilka szpiegów Fundacji Huntik śledziło ją przez kilka dni aż do wczoraj i.... jakby to powiedzieć? Jest to osoba inna od normalnego człowieka. I wyglądem, i charakterem, i zachowaniem...
Wtedy całą trojkę oświeciło. To była ta dziewczyna, którą spotkali przed sklepem, jednak Den zamierzał zachować w tajemnicy poprzednie spotkanie.
-Guggenheim! Chyba już spotkaliśmy tą osobę w drodze do domu!-wykrzyknęła podekscytowana Sophie .-Czy ona ma białe włosy?
-Em, tak. A ona? Widziała was?
-Raczej nie.-wtrącił się Lok.- Ciągle śpiewała, podejrzewam, że własną piosenkę z zamkniętymi oczami.
-To dobrze. Raczej lepiej by było, aby myślała, że to wasze pierwsze spotkanie. Za chwilę podam adres domu, w którym mieszka, tylko pamiętajcie, żeby się nie dziwić, kiedy będzie się zachowywać dość niestosownie. A, i możecie jej powiedzieć na zachętę, że w siedzibie Fundacji czeka na nią wielki tort czekoladowy.-powiedział mężczyzna rozmasowując kark.- Ma słabość do słodyczy, a nam bardzo na niej zależy.
(Tutaj Guggenheim podaje adres mieszkania. Nie miałam co wymyślić.)
-No, Łowcy.-odparł Lok, kiedy Guggenheim się rozłączył.-Mamy bardzo dziwną misje!

czwartek, 27 marca 2014

Witam!

Oto jest nowy blog! Tym razem na Bloggerze!
   Trzecia79 wróciła z innym loginem, innymi opowiadaniami i na innej stronie. Jak wspomniałam na poprzednim blogu - nie miałam czasu pisać, a to wszystko przez szkołę i masę sprawdzianów. Teraz, gdy już uzyskałam dobre oceny na koniec roku, mogę powrócić do pisania.
Za chwilę opublikuje pierwszy rozdział nowych opowiadań. Poznacie tam bardzo dziwną dziewczynę, którą mam nadzieje polubicie.
Jeśli nie macie konta Google lub Blogger, ustawiłam komentowanie również przez anonimowych użytkowników, proszę jednak, abyście podpisywali się pod nimi.
Nie będę na razie usuwać bloga na blog.pl, ponieważ oprócz Lisy czekam na Jane i Alandorma.
   Dziękuje Lisie, która weszła tego samego dnia, kiedy opublikowałam post na starym blogu. Naprawdę nie sądziłam, że jakikolwiek komentarz pojawi się na blogu w przeciągu jednego dnia!