czwartek, 12 listopada 2015

wtorek, 10 listopada 2015

Dla moich wiernych czytelników

Jestem z Was dumna <3  Aż dwa komentarze :v
Więc; 
Zrobię nowego bloga z nowymi postaciami itd. Zastanowiłam się trochę i stwierdziłam, że imię "Shiro" kompletnie nie pasuje do klimatu, a akcja działa się za szybko. Bloggera ogarnę jutro/pojutrze(oczywiście podam link) i pierwsze opowiadanie, które już jest w połowie napisane pojawi się do niedzieli :P 
Ach, i muszę jeszcze dokończyć oglądać Huntika, żeby nie było błędów fabularnych w kolejnych opowiadaniach. 
Co do czytania Waszych opowiadań... Nie było mnie rok i musiałam bym baaaardzo dużo nadrobić. I zrobię to po jakimś czasie.... Chyba, że ktoś zrobił nową serię czy coś w tym stylu. 

poniedziałek, 9 listopada 2015

Halo? Czy ktoś tu jeszcze jest?

No witam, witam.
Postu na stronie nie było od roku, pięknie....
To nie znaczy, że zupełnie o niej zapomniałam, o nie! Szczerze mówiąc, nie wiem czy ktoś jeszcze tu wchodzi, ale chciałabym o coś spytać dawnych czytelników. Bowiem;
Czy gdybym jakimś cudem napisała opowiadanie (już nawet nie pamiętam które z kolei xD), to ile osób by czytało/komentowało? I czy w ogóle ktoś jest? Jeśli ktokolwiek się zgłosi to napiszę więcej ;-; Wiem, że dużo razy Was zawiodłam, ale zawsze chcialam coś napisać porządnie :v I  ciągle nie daje mi to spokoju, że skończyłam :/

poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 11. - Powrót do Wenecji

   Shiro obudziła się ciężko dysząc, z twarzą położoną na klawiszach pianina. Widocznie zasnęła. Melodia, jaką grała, była uspokajająca i wolna. Miała pewne podejrzenia, że spała dość dłużej. Za oknem panował całkowity mrok, a w lecie ciemno robiło się później. Babcia lub ktoś inny nie budził jej, widząc wyczerpanie jazdą. Ale ten sen... Zawsze miała pecha, pewnie dlatego jakiejś osóbki nie skorciło na zwykłe szturchnięcie w ramie.
Najgorsza rzecz tkwiła jednak w zdaniu wypowiedzianą przez Henrietę. "Witaj w domu, Shiro" - to nie wróżyło nic dobrego. Jej dom znajdował się obecnie w Wenecji. Umysł dziewczyny śmiał twierdzić inaczej, co nie zadowalało.
   Białowłosa nigdy nie lubiła tajemnic czy zagadek. Chciała wiedzieć wszystko szybko, tak, aby móc rozwikłać najgłębsze problemy. To szło jej świetnie, oczywiście za dostawą świeżych wiadomości. Henrieta taka nie była, dlatego Shiro miała do niej negatywne odczucia. Kto by nie miał! Wyglądało to tak, jakby kobieta pragnęła nienawiści ludzi, tym bardziej wrogów. Lecz jedno je łączyło - obie były inne. Shiro urodziła się już z białymi włosami i czerwonymi oczami. Zachowywała się nienaturalnie, jakby wszystko ją cieszyło. Próbowała również nie okazywać smutku ani strachu. Nie przejmowała się opinią pozostałych na temat jej wyglądu i robiła dużo nieodpowiednich rzeczy.
Odmienność tej drugiej, tak samo dziwaczna, ale nie podobna, nasilała się bardziej na zachowanie. Bowiem Henrieta lubiła sobie pożartować, tylko sama uzyskiwała z nich śmiech. Ci, co ją bliżej poznali, zdążyli zapoznać się z strasznymi mocami, którymi władała.
   Nastolatka wstała z taboretu, próbując przestać o tym wszystkim myśleć. Poszła do łazienki umyć twarz i zęby, po czym weszła z powrotem do swojego dawnego pokoju. Chociaż przed chwilą spała, położyła się na łóżko i popadła w objęcia Morfeusza...


~~~

-Dziś wieczorem jedziemy po Sophie.- oznajmił Lok.
Zhalia skrzyżowała ręce, lecz wolała nic nie mówić. Chyba popadła w depresje, a powrót dziewczyny pogarszał bardziej jej samopoczucie. Poszła do pokoju, gdyż nie chciała czegokolwiek mówić. 
Shiro martwiło jej zachowanie. Szybko dostrzegała w ludziach smutek i chciała pomóc Zhalii. Była jednak senna, nie miała na to siły.
Usiadła do stołu, po czym zaczęła powoli jeść kanapkę. Wczorajszy koszmar nie dawał jej spokojnie spać. Dodatkowo dosłownie za kilka godzin musiała opuścić babcię i dziadka. Potem wracają do Wenecji i wszystko wraca do normy. W takich sytuacjach była bezradna. Tylko ta Henrieta... wiedziała, że tutaj to ona ma władzę. Pojawia się kiedy chce, robi co chce.

Dzień minął wyjątkowo szybko.
-Mam nadzieję, że niedługo do nas wpadniesz.- Powiedziała babcia Shiro przytulając się do dziewczyny.
Ona tylko pokiwała głową i wsiadła do taksówki, w której byli już inni. Kiedy ta odjechała, pomachała dziadkom na do widzenia.
Białowłosa podziwiała zachód słońca, krajobraz zmieniał się z pól i gospodarstw w miasto. Gdy już dojechali do szpitala, Lok jak poparzony wybiegł z samochodu. Przez te dwa dni zdążył się już stęsknić za swoją dziewczyną. Lambert dobiegł pierwszy do sali na drugim piętrze. Wszedł do niej i objął Sophie. Nastolatka upuściła książkę.
-Lok?
Chłopak przytulił ją jeszcze mocniej. Siedzieli w ciszy, aż w końcu przyszła reszta oraz doktor. Wypisali Casterwillke ze szpitala. Lok zadzwonił do Metza. Powiedział mu o wstępnie o najważniejszych rzeczach, ten kazał im jechać na lotnisko i odpocząć od całego stresu.

~~~

Drużyna wróciła do domu. Przez większość czasu panowała cisza, Sophie siedziała wtulona w Loka. Zhalia, gdy tylko wróciła, poszła do siebie na górę, Den posiedział jeszcze trochę i poszedł spać.
Shiro była u siebie, jednak bała się niewiadomego. Nie mogła zasnąć, nie zjadła niczego. Jedyne co, to leżała zmartwiona na łóżku...

----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Więc tak... Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału. Zaczęła się szkoła i nie miałam czasu, a ciągła nauka psuła wenę. Sam rozdział jest krótki, w następnym spróbuję rozkręcić trochę akcję. I też postaram się nadrobić zaległości w czytaniu Waszych opowiadań, ale sama nie wiem jak to będzie...
   

niedziela, 24 sierpnia 2014

Rozdział 10. - Miłe krótkie wakacje.

   Drzwi otworzyły się i wszedł przez nie starszy pan. Shiro natychmiast pobiegła do niego.
-Dziadku, nadal pracujesz do wieczora? Mógłbyś zrobić sobie odpoczynek.
-Haha, ciekawe, kto mnie zastąpi! A poza tym - Zwrócił się w stronę Loka i Dena - Janusz jestem.
-Dobry wieczór.
-Hmmm, połóżcie się spać wcześnie. Jeśli Shiro mówi, że za dużo pracuję, to dobrze by było mieć kilka osób do pomocy.- Uśmiechnął się tajemniczo.- Więc jak? Jesteście młodzi... (Pfff, ten anglijski. Powiedzmy, że dziadek Shiro też mówi jakoś po angielsku...)
-Nie zaszkodzi.- Odparł Den.- Ja mogę pomóc, a ty?- Spytał się Loka.
Chłopak przytaknął.
   Zhalia wszystko słyszała przez ściany swojego jednoosobowego pokoju. Nie chciała być smutna, nie chciała teraz być w Polsce, nie chciała być nawet w drużynie. Myślała, że po wojnie z Obłudnikiem wszystko się ułoży, ale Dante odszedł. Ma teraz coraz większe poczucie swojej arogancji. Wie, że dla niego ten wybór był dobry, jednak sama jest... tyle co znudzona, może nawet zdenerwowana misjami, Lokiem, Sophie, Denem i Shiro. Chciałaby wrócić do swojego ukochanego.
Swoim nieszczęściem nie chciała zasmucić Elżbiety. Nie może i nie powinna siedzieć całymi dniami sama w pokoju, dlatego też spróbuję na razie o wszystkim zapomnieć i cieszyć się krótkimi wakacjami. Przecież tylko Sophie ich nie ma...

   Następnego ranka trzeba było obudzić się o siódmej. Tylko Zhalia spała do dziesiątej. Powiedziała białowłosej, że chce pobyć jeszcze trochę sama. Ta szybko zrozumiała Moonkę i dała jej spokój.
Pan Jan kazał Shiro nadzorować chłopaków, bo ci w tych tematach się nie łapali. Na początek, po śniadaniu, wypuścili konie na wybieg. Potem musieli zmienić ściółkę i dać siano do boksów. Shiro zabroniła jedynie pracować przy jednym z boksów, stojącym na końcu stajni. Tutaj wszystko zrobiła sama.
Teraz nastała chwila odpoczynku. Nastolatki pogadały na tematy związane z ich dzisiejszą pracą. Posiedzieli w kuchni, pijąc sok, a potem, gdy minęło 10 minut, poszli nakarmić kozy.
Lok i Den już mieli iść po siano, kiedy Shiro zatrzymała ich.
-Weźcie siana tylko dla Bartka i Capa. Ja nazbieram świeżej trawy Nagisię.
Czerwonooka poszła na wzgórze z taczką nazbierać jedzenie dla kozy. Chłopacy skończyli wcześniej i pomogli jej nazbierać trawy. Wszystko poszło szybko. Do trójki przyszła Eliza.
-Mam taki pomysł. Chcecie może wziąć kilka lekcji jazdy konnej? Teraz pojechał by któryś z was na pół godziny, potem drugi. Zgoda?
-Ja jestem jak najbardziej na tak!- Krzyknął Den.- Lok, chciałbyś się nauczyć jeździć konno.
-Sorry, nie tym razem. Nie chcę sprawiać wam przykrości, ale po prostu nie mam ochoty.
Babcia Akechi powiedziała, że wcale nie będzie jej smutno. Pomogła Philsowi osiodłać Kasztankę i poszła z nim na lonżę.
Tym czasem Shiro ubrana w brązowe leginsy i biały T-shirt bez niczyjej zgody wzięła karego konia z wybiegu. Elżbieta rzuciła na nią tylko okiem. Białowłosa wyczyściła konia, założyła kask, ubrała klacz w siodło oraz ogłowie i wyszła na plac.
-Ile lat jeździ Shiro?- Zapytał się Den.
-Odkąd ma 4 lata.
Złotooki czasami zerknął na nią. Raz klepała konia po grzbiecie, raz jechała bez strzemion w kłusie. Kiedy skończył jazdę i zdjął stajenny toczek, poszedł zobaczyć jak sobie radzi. Po zmianie kierunku przeszła do galopu. Świetnie jej szło. Babcia krzyknęła do niej, żeby poskakała, więc zrobiła jak mówi. Na koniec jazdy wydłużyła koniu wodzę. Den spytał się, jak ma na imię.
-Nazywa się Brigada. To mój ukochany konik.- Przytuliła się do niej.- Jeżdżę na niej, gdy tylko mogę. Znamy się od dziecka.

Wieczorem po kolacji,  Shiro opuściła resztę i poszła do swojego dawnego pokoju. Spojrzała na zakurzone czarne pianino. Podstawiła taboret. Przypomniała sobie jakąś melodię

Obudziłam się w jakimś dziwnym miejscu. Ściany były zrobione z marmuru, a podłoga z oszlifowanego kamienia. Bardzo bolała mnie głowa. Nie wiem, w jaki sposób tutaj trafiłam, ale na pewno nie z własnej woli. Wstałam i zobaczyłam, że jestem prawdopodobnie w miejscu, które już widziałam. Powoli wyszłam na balkon. Gdy rozejrzałam się podziwiając widoki jak z XIX wieku, usłyszałam kroki. Schowałam się za ścianą i ujrzałam kobietę, czerwonowłosą kobietę. Przeraziło mnie to. Właśnie zobaczyłam Henrietę! Wyglądała na bardzo szczęśliwą, jednak ten jej uśmiech... był przerażający.
Nie wiedziałam co robić. Ten ogromny balkon znajdował się bardzo wysoko, a wyjść do niej - nie wyjdę. Moje serce biło coraz szybciej. "Za chwilę tu przyjdzie" - pomyślałam. Co robić? Teraz zaczynałam kwestionować, czy może to lepiej, aby do mnie przyszła. Tak, zdecydowanie lepiej. Nagle zdałam sobie sprawę, że sama mogę tam iść. I nie ma znaczenia, kto wykona pierwszy krok, jeśli chcę ją spotkać...
Henrieta ujrzała mnie. Jej demoniczny uśmiech powiększył się. Ja, ku zdziwieniu, też się uśmiechnęłam. Coś działało na moje ciało. Poczułam się okropnie. Przestałam trzeźwo myśleć i upadłam na ziemię. Całość stała się mętna dla moich oczu. Ledwo spojrzałam w górę, na czerwonowłosą, która zdążyła już do mnie podejść. Pokryła mnie ciemność.
-Witaj w domu, Shiro. 


--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział napisany został już dawno, ale jakoś dopiero teraz go opublikowałam. Sama nie wiem dlaczego...
Nie jest jakiś długi, dłuższego pisać mi jakoś nie pasowało.
Co do tych opisów dziadków i innych takich - postaram się zrobić jak najszybciej :)

czwartek, 31 lipca 2014

KÓNIE :)

Oto są kónie :) Dziś nie mogłam spać i proszę! Zrobiłam te wszystkie kóńie w jedną noc, aż mi się komputer przegrzał .-. Mam nadzieję, że ktoś chociaż rzuci okiem na to, bo się napracowałam :P



Imię: Lolek
Wiek: 7 lat
Płeć: Wałach
Rasa: Koń Fiordzki
Lolek jest koniem leniwym i spokojnym. Idealny do nauczania podstaw. Uwielbia wyjadać innym koniom siano. Zawsze schyli się, aby zjeść chociaż trochę trawy.
Pomaga dziadkowi Shiro orać pole. Białowłosa miała na nim swoje pierwsze lekcje.
Zanim Elżbieta go kupiła, pracował na farmie w zaprzęgu. Pomagał swojemu właścicielowi rozwozić warzywa na targ.
Teraz oprócz jazd dla początkujących i dzieci prowadzi hippoterapię.




Imię: Kara
Wiek: 10 lat
Płeć: Klacz
Rasa: Koń Wielkopolski
Mówią, że ten koń wybladł. Dlaczego? Otóż w papierach jest wpisane, że Kara ma maść... samo imię odpowiada na pytanie. Jednak w ciągu 2 lat kara "opaliła" się, a jej maść stała się skarogniada.
Kara skakała i skacze nadal. Wygrała już nie raz w zawodach. Eliza stwierdziła, że na tym koniu musi jeździć ktoś zaawansowany, ponieważ nie nadaje się dla początkujących, a sama Kara jest wymagającym koniem pełnym energii.



Imię: Piorun
Wiek: 13 lat
Płeć: Ogier
Rasa: Koń Pełnej Krwi Angielskiej
Nikt nie powie, że babcia Shiro jest chciwa. Zupełnie inna historia jest z Piorunem...
Kocham, gdy ludzie zwracają mi uwagę i mówią, żeby się nie przemęczać! - Elżbieta
Wiecie, ile lat ma pani Dąbrowska? Ah, dopiero 48. Ta kobieta raczej nigdy nie stwierdzi, że jest za stara na cokolwiek. I tak, kiedy miała 38 lat, kupiła Pioruna. Świetnego wyścigowca z hodowli, którego trenowała ona oraz córka jej dobrej przyjaciółki. Dominika, bo tak się nazywała, jeździła z nim na wyścigi kilka lat i nadal jeździ.
Mimo tego, że Eliza dużo za niego zapłaciła, opłacało się. Piorun jest nazywany koniem ideałem. Nie boi się skakać, dobrze się na nim jeździ, sprawnie pokonuje wszystkie przeszkody i świetnie wykonuje zadania.



Imię: Kasztanka
Wiek: 12 lat
Płeć: Klacz
Rasa: Koń Małopolski
Kasztanka to drugi najspokojniejszy koń w stajni. Przeznaczony dla początkujących jeźdźców. Dobrze dogaduje się z ludźmi i końmi. Nie lubi za długo galopować. Razem z Karą i Siwą są najlepszymi przyjaciółkami.



Imię: Siwa
Wiek: 16 lat
Płeć: Klacz
Rasa: mieszanka Araba i Konia Wielkopolskiego
Stara klacz bita wcześniej. Elżbieta uratowała ją z rzeźni koni. Było widać, że ktoś ujeżdżał, ale traktowano ją koszmarnie. Babcia Shiro wysłała ją do specjalnej opieki, gdzie będzie oswajana z ludźmi, końmi i zacznie znów chodzić pod siodłem.
Siwa niestety często miewa humory, dlatego nawet zaawansowani jeźdźcy nie chcą na niej jeździć.



Imię: Nutka
Wiek: 15 lat
Płeć: Klacz
Rasa: Kuc Islandzki
Nutka jest uwielbianym przez wszystkie dzieci koniem. Jest żywiołowa, przyjacielska i lubi być głaskana. Zawsze w zimę tarza się w śniegu, co sprawia najmłodszym dużo śmiechu. Kuc wyprzedza inne konie, więc, jeśli jeździec umie pokierować, Nutka idzie na prowadzącego. Jak Lolek pomaga dziadkowi Shiro przy pracy na polu.



Imię: Madame Red
Wiek: 13,5 lat
Płeć: Klacz
Rasa: Koń Czystej Krwi Arabskiej
Chociaż imię Madame Red może brzmi dziwnie, to bardzo pasuje do tego konia. A zawdzięcza to swoją unikalną błyszczącą, czerwonawą maścią.
Madame ma również dumny charakter. Woli przebywać sama, a podczas jazdy musi chodzić ostatnia, ponieważ kopie inne konie. Nie skacze. Jest koniem na zawody w ujeżdżaniu. Wybredna, lubi jeść tylko świeżą trawę. Bardzo ładnie prezentuje się w kłusie.



Imię: Roksana
Wiek: 4 lata
Płeć: Klacz
Rasa: Koń Andaluzyjski
Roksana jest naprawdę pięknym koniem o rzadkiej maści. Kupiona została niedawno przez Dominikę, i zakwaterowała ją u Elizy. Ma być koniem na pokazy, ale za zgodą Dominiki uczy też galopu.
Młoda klacz jest bardzo ciekawska. Boi się wody.



Imię: Orion
Wiek: 12 lat
Płeć: Ogier
Rasa: Hunter Irlandzki
Wulkan energii, koń westernowy, kiedyś brał udział w polowaniach. Największy z koni w stajni. Nadaję się tylko dla zaawansowanych jeźdźców. Widać, że Orionowi bardzo podoba się jego praca. Jest zwinnym ogierem. Przyjaźni się z dziadkiem Shiro.



Imię: Legenda
Wiek: 8 lat
Płeć: Klacz
Rasa: Koń Pełnej Krwi Angielskiej
Dawny koń wyścigowy. Po kontuzji nogi nie może się już ścigać. Jednak na szczęście uraz nie był poważny i jeździ pod siodłem.
Dziewczyna Pioruna. Miała z nim dziecko, które sprzedano do stadniny koni angielskich.



Imię: Pierro
Wiek: 20 lat
Płeć: Wałach
Rasa: Konik Polski
Pierro to najstarszy koń w stadninie, lecz dobrze się trzyma i nie potrzebuje emerytury. Inteligenty i spokojny koń. Nie płoszy się. Kocha jeść kostki cukru. On i Brigada to najlepsi przyjaciele. Co roku chodzi na wypas.



Imię: Brigada
Wiek: 10 lat
Płeć: Klacz
Rasa: Quater Horse
Jako starszy źrebak trafiła do Elżbiety. Shiro bardzo się z nią zaprzyjaźniła. Teraz jest jej prywatnym koniem. Została nazwana przez białowłosą na cześć zwycięstwa. Dziewczyna powiedziała, że imię Brigada właśnie z tym jej się kojarzy.
Klacz przyjaźni się jedynie z Pierro. Do innych koni jest nastawiona neutralnie. Wykazuję się wytrzymałością, inteligencją i chęcią do pracy. Uwielbia jabłka. Shiro i ona są naprawdę do siebie przywiązane, bo przecież znają się od dziecka.
Akechi często jeździ z nią w teren.










Info :D

Taka krótka informacja ;D
1. Wkrótce pojawi się opis wyglądu, charakteru moich postaci (na stronie)^^ A, jeszcze koniki, ale to w poście.
2. Nie wiem, co się stało, że notka z Liebsten Award. Jest taka.... biała xD Coś się zepsuło i za cholerę tego nie mogę naprawić. 
3. Krótkie przeprosiny za niepoinformowanie o wyjeździe na obóz. Byłam tak uradowana wakacjami, że kompletnie zapomniałam napisać. 
4. Może nie powinnam, jednak jakoś tak mam, że za wiele rzeczy przepraszam; sorry za małe wstawki miłosne, dziewczyny. Bo ja taka męska i jakoś mi to nie idzie ;d
5. W przyszłych rozdziałach, zobaczę, chyba powstawiam jakieś zdj. Czy to jak wyglądało miejsce, czy to wygląd kogoś, i inne takie-takie.
To tyle, a ja czekam na motywujące komentarze pod rozdziałkiem >:D
STOP WYMUSZANIA KOMENTARZY!

wtorek, 29 lipca 2014

Rozdział 9. - Pewien zajazd.

Grzmot rozbijających się o siebie kamieni nie dawał skupić się na walcę. Casterwill'ka nadal leżała nieprzytomna w ramionach Loka. Den i Zhalia starali się unikać wylatujących z dłoni czerwonowłosej neonowych, fioletowych ostrzy. Szokowana Shiro siedziała na ziemi. Zauważyła, że Henrieta nie zwraca na nią uwagi, tylko próbuje zranić pozostałych. Lambert ledwo co uniknął pocisku. Spiralowcy blokowali drogę odwrotną dopóki Henrieta nie dała znaku.
-Eh, wystarczy. Ta zabawa robi się nudna.- Powiedziała z cicho i spokojnie, jakby w ogóle nie przejmowała się przeciwnikami czy zniszczoną komnatą.- Możecie już iść.
Lambert zacisnął pięści. Ta kobieta nie miała nawet odrobiny skruchy. Była perfidna i arogancka.
Bardzo martwił się o Sophie, więc, chociaż nie ufał czerwonowłosej, postanowił uciekać. Reszta drużyny pobiegła za nim, a Hanrieta stała spokojnie.
Wrócili tym samym korytarzem. Gdy wyszli Lok natychmiast położył swoją dziewczynę na ziemi i zbadał jej stan. Potem, zdeterminowany, zadzwonił na pogotowie. Poinformował gdzie są i wcisnął jakieś kłamstwo podając przyczynę omdlenia. Każda minuta zdawała się trwać wiecznie. Najgorsze było to, że wszyscy musieli iść z powrotem 2 kilometry do drogi, aby karetka i taksówka mogły dojechać. Biedny Lok ledwo co dobiegł. Karetka dojechała, a w tym czasie Zhalia zdążyła zadzwonić po taksówkę.
Shiro pierwszy raz przeżyła coś takiego. Musiała być mocno roztrzęsiona, widząc co się stało. Próbowała opanować dygoczące nogi. Podczas jazdy autem starała się pozbierać wszystko do kupy. Dlaczego Henrieta miała ją gdzieś? Dlaczego tak się zachowała? Niby chciała coś im zrobić, ale szybko odpuściła... I te dziwne uczucie. Jak w Pico da Neblina. A, jeszcze na pewno gdzieś już widziała czerwonowłosą. Zrobiło jej się słabo. Tego brakowało, żeby jeszcze ona zemdlała. Odchyliła głowę do tyłu. Słyszała rozmowę Zhali i Metza, którego o wszystkim informowała. Lok jechał z Sophie. Było jeszcze 20 kilometrów do przejechania. Zamknęła oczy. Oby to wszystko szybko minęło.
Dotarli do szpitala.
-Lok, wszystko będzie dobrze.-Zapewniał go Den.- Lekarz przecież powiedział, że Sophie nie ma żadnych poważniejszych obrażeń, a jej stan jest stabilny.
-Mimo wszystko i tak się boję. To moja dziewczyna, więc chyba rozumiesz...
Phils uśmiechnął się do niego (hmmm, czyżby pairing gejowski??? xD). Byli dobrymi przyjaciółmi. Tak, doskonale go rozumiał, mimo że nigdy nie miał dziewczyny (albo chłopaka ;p Dobra, koniec!).
Na korytarz wyszedł doktor.
-Pani Sophie obudziła się. Proponuję, aby została jeszcze 2 dni w szpitalu.
-Mogę ją zobaczyć?!- Krzyknął zdeterminowany Lambert.
-Dobrze, ale tylko na chwilę.
Blondyn wszedł do sali przepełnionej przyprawiającym o mdłości zapachem. Prędko podbiegł do szpitalnego łóżka i uścisnął rękę Casterwill'ki. Na jej twarzy pojawił się wyraz szczęścia. Kruczowłosy lekarz w okularach wyszedł z sali, dając dużo prywatności.
-Cieszę się, że przyszedłeś. Tak w ogóle, to gdzie jesteśmy?
-W szpitalu. Nie martw się, Zhalia powiadomiła już Metza o wszystkim. Niestety będziesz musiała tu zostać jeszcze 2 dni. Znajdziemy sobie jakiś hotelik, czy coś.- Zapewnił ją ciepło.
Wrócił doktor. Lok musiał już iść. Pożegnał się z Sophie i wyszedł razem z mężczyzną z pomieszczenia. Dał mu swój numer, żeby mógł zadzwonić w razie potrzeby. Lambert poprosił Moonkę o znalezienie jakiegokolwiek noclegu w okolicy.
Po jakimś czasie Shiro odezwała się niepewnie:
-M-moja babcia mieszka w pobliskim mieście.- Wszyscy spojrzeli na nią oskarżająco.- Przepraszam, że wam nie powiedziałam. Po prostu jestem zszokowana. To będzie jakieś... Zhalio, mogę telefon?
Białowłosa wzięła urządzenie i szybciutko wyznaczyła trasę.
-O, proszę. Tylko 30 kilometrów do Ryk i tam się zorientuję, gdzie jechać.
Drużyna zgodziła się. Pożegnali się z Sophie i ponownie wsiedli do taksówki. Lok przyżekł swojej dziewczynie, że te dwa dni miną szybko i  nie musi się przejmować.

~~~

Dochodziła siedemnasta. Shiro Akechi przeciągnęła się sennie. Jeszcze tylko 10 minut i będą na miejscu.
-Nie powinnaś zadzwonić do swojej babci?- Zapytał się Den.- Myślisz, że przyjmie sobie tak nas "hop-siup"?
-To niespodzianka...
Zachód słońca był naprawdę piękny. Dookoła falowały kłosy zbóż, a przez otwarte okno czuło się świeże powietrze. Czerwonooka kazała skręcić w piaskową drogę.

Po paru minutach zatrzymali się przy zajadzie, stanowiącym również małe gospodarstwo hodowlane. Na pastwisku pasło się kilkanaście koni. Za pastwiskiem widniało wzgórze. Koło placu była zagroda z kozami, później sad. Przy wjeździe stał duży dom. Obok niego stajnia, trochę dalej chodziły kury.
Taksówka wjechał na parking, choć niezbyt go przypominał. To było kilka miejsc nie porośniętych trawą, będących koło dróżki polnej.
Psy zaczęły szczekać, a z domu wyszła staruszka z posiwiałymi włosami. Shiro natychmiastowo wyleciała z samochodu. Babcia, nawet zaskoczona, poznała ją i rozłożyła ręce w geście przywitania. Dwa owczarki niemieckie zaczęły skakać na nią uradowane, ale za chwilę pobiegły w stronę wysiadających z auta Loka, Zhalii i Dena.
-To twoi przyjaciele?- Zapytała białowłosej.
-Mhm, mogłabyś ugościć ich na dwa dni?- Spytała, choć i tak znała odpowiedź.- Muszą gdzieś przenocować trzy noce. Potem wracamy do Wenecji. Więc jak?
-Wiesz chyba, że zawsze mam miejsce na gości.- Uśmiechnęła się.
Shiro wróciła do reszty i pokazała Denowi język.
-Ugości nas.- Dziewczyna zauważyła zachwycone miny chłopaków. Zhalia również rozglądała się, lecz nie z taką uciechą.- Fajnie tu, prawda? Nawet jakieś ubrania na zmianę się znajdą.
-Shiro, a jak tam z angielskim twojej babci? My raczej po polsku nie mówimy.- Oznajmił Phils.
-Ah, tak! Moja babcia też przyjeżdżała do nas do Japonii czy Włoch. I najlepiej było dla niej uczyć się angielskiego.
Gdy nastolatka skończyła mówić, jej babcia zaczęła:
-Miło mi was poznać. Nazywam się Elżbieta, ale możecie mówić mi Eliza. Śmiało, wejdźcie do środka i rozgośćcie się. Shiro- Zwróciła się do wnuczki.- oprowadź gości, a ja zrobię coś na kolację...

Dom był stary i drewniany, jednak wyglądał na wytrzymałego. Wchodziło się na przedpokój, potem osłonięty zasłoną drzwiową.
Salon był przytulny. Rozkładana kanapa, duży prostokątny stół, kominek i telewizor. Koło kominka stał regał z książkami i jakimiś papierami. Od salonu wchodziło się albo do kuchni albo na korytarz.
Kuchnia posiadała starą kuchenkę. Przy małym okrągłym stole, przy którym najczęściej czytano gazety, można było wyjrzeć przez okno na podwórze i pole. Na lodówce widniały dziecięce rysunki.
Dalej był pokój Elizy i wakacyjny pokoik Shiro. W pokoju dziewczyny stało ręcznie rzeźbiony fortepian i też gitara, flet, skrzypce, tuba, trąbka, a nawet dudy. Z tymi wszystkimi instrumentami zmieściło się łóżko i biurko.
Od korytarza można było wejść do łazienki albo siedmiu pokoi gościnnych. Trzy dwuosobowe, dwa trzyosobowe i dwa jednoosobowe
Gdy Shiro oprowadziła drużynę po domu, wszyscy poszli na kolację. Elżbieta porozmawiała trochę ze swoimi gośćmi na temat "jej małego gospodarstwa".
-Więc mówi pani, że to jest również stadnina?- Kontynuował rozmowę zaciekawiony Den.
-Tak. W wakacje przyjeżdżają do nas dzieci na kolonie, ale prowadzę też kilka jazd tygodniowo. -Po krótszej przerwie odparła.- Mój mąż również pracuje. Jednak on zbiera siano dla koni lub karmi kozy, kury. I nie, nie jesteśmy na to za starzy. Naprawdę jakoś jeszcze się tym nie zmęczyliśmy.- Wykrzyknęła optymistycznie.
W tym momencie wtrąciła się Shiro:
-Babciu, skończyłam.
-Dobrze. Mogłabyś wpuścić konie do stajni?
-Jasne.
-Możemy zobaczyć?- Zapytali jednocześnie Lok i Den.
-Oczywiście, ale uważajcie.- Powiedziała Elżbieta.- A ty, Zhalio, chcesz zobaczyć?
-Nie, raczej pójdę do pokoju.- Wstała i odeszła od stołu.

Shiro, Den i Lok wyszli na dwór. Białowłosa poprosiła o pomoc w otwieraniu boksów. Potem, za zleceniem Akechi, chłopaki stanęli za drewnianym płotem. Dziewczyna drewnianą belką zablokowała drogę na wzgórze i drogę wjazdową, a belkę zagradzającą pastwisko odsunęła. Wszystkie konie, jak na rozkaz, pobiegły galopem do swoich boksów.
-Teraz pomóżcie mi zamknąć boksy!- Krzyknęła.
Razem udało im się bardzo szybko wykonać pracę i Lolek, Kara, Piorun, Kasztanka,
Siwa, Nutka, Madame Red, Roksana, Orion, Legenda, Pierro, Brigada byli u siebie.
-Podobało się?- Spytała Shiro.
-Super!- Odparli jednogłośnie.
Czerwonooka zauważyła starszego mężczyznę, wiozącego taczkę z świeżą trawą. Pomachała mu krzyknęła do niego:

-To moi przyjaciele! Przyjechali na dwa dni!

Starszy pan odkrzyknął do nich:
-Miłych krótkich wakacji!

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jupi! Kolonie musiały się wciąć i tak mamy "miłe krótkie wakacje" drużyny Huntik (Sophie zamiast tego dostała wpi*rdol xD). No i jeszcze zmieniłam wygląd ^.^ Mam nadzieje, że się podoba. Rozdział napisałam szybciutko, ku mojemu zdziwieniu. Widać największą wenę mam w nocy :)
Poza tym patrzcie, mamy trochę wstawki LxS ;) Uciecha? A Zhalia taka zamknięta w sobie... No nic, w następnym rozdziale będą jej przemyślenia, a nasi bohaterowie sobie odpoczną :D
Oh, właśnie! Dodam takie pytanko.... Coś Was drażni? Chodzi o to, że wiem; robię błędy w dialogach i interpunkcjach. Może kogoś po prostu to drażni, więc pytam się... Mam nadzieje, że mimo to nie jest tak źle ;p

PS. Chcecie, żebym w najbliższym czasie dodała wygląd koni, dziadka i babci Shiro???

Papatki!




niedziela, 13 lipca 2014

Gdzie to mnie wcięło? + Liebsten Award

No cóż, byłam sobie 2 tygodnie na obozie pracy jeździeckim ^.^ Nie miałam tam czasu na wchodzenie na bloga. Godzinę  temu wróciłam. Rozdzialik spróbuję napisać jak najszybciej, ale na razie jestem zmęczona i wenę jeszcze wyczaruję ;)

Dziękuje też Jo za dominacje. Nie ma co gadać! Odpowiedzieć na pytania z Liebsten Award mogę odpowiedzieć :D
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pytania od Jo:
1. co cię najbardziej drażni cię w ludziach?
Jest bardzo sporo rzeczy. Praktycznie masa. Powymieniam sobie trochę; pycha, ocenianie po wyglądzie, używanie agresji, złe traktowanie zwierząt, zniżanie się do poziomu niczego pijąc, paląc, ćpiąc, kradnąc itp., chamskość, zasada, że "wszystko ma być za coś", np. nie dostane ciastka, jeśli czegoś nie dam w zamian, u mężczyzn ogromna zazdrość i.... i takie coś (nie pamiętam jak to się nazywało), że facet jest ważniejszy od kobiety.
2. Jak wyobrażasz sobie partnera idealnego/partnerkę idealną?
... Bardzo, bardzo Ci dziękuję za to pytanie, Jo >o< Żesz to o młośći muszimy gadać, bldnfjfd xd No ale trudno, spróbuję. Hmm... Raczej na wygląd niezbyt patrze, za to na charakter - jak najbardziej. A więc: wrażliwy, ale i odważny xD, romantyczny (bez przesady), wspomniałam już też o zazdrości i "tym czymś" w powyższej odpowiedzi, miły, będzie tolerował moich przyjaciół i rodzina (lub chociaż próbował), higieniczny xd, lubi zwierzęta. Jeszcze coś na pewno, ale teraz sobie nie przypominam.
3. Jeśli piszesz, gdzie znajdujesz motywację?
Krótka piłka: w komentarzach...
...ale hejty nie działają odwrotnie :P
4. 
Lubisz oglądać seriale? Najlepszy, jaki obejrzałaś, to...?
To jest anime. ANIME :D xD Ja, tru otaku, seriali nie oglądam... nie no, żartuję. Chyba nie obejrzałam całego serialu kiedykolwiek. Ale jeśli tu mówić, to mam pustkę w głowie, jednak może wygrywa Power Rangers Mistyczna Moc (taa, moja bajka z dzieciństwa... dzieciństwo jest nadal :D). Mogę jeszcze powiedzieć, że najlepsza "chińska bajka" jaką obejrzałam... to się biją FMA B i Clannad. 
5. Uważasz, że w swoim życiu popełniłeś/popełniłaś jakiś naprawdę ogromny błąd, który teraz cię gnębi i prześladuje? Gdybyś mogła zmienić tamtą decyzję, co byś uczyniła?
Maryjo Panno! Na pewno! Szukaj go tylko teraz!
6. 
Co sprawia ci największą trudność, a co naprawdę kochasz robić?
Jedzenie. Tyję, a jeść kocham ;p
7. 
Czym kierować się dzisiaj? Sercem czy rozumem?
Zdecydowanie rozumem.
8.
 Ponadczasowy artysta to twoim zdaniem...? Uzasadnij :)
O cho... Widać, że Jo chce wiedzieć. *zastanawia się*.... Według mnie Mika Kobayashi. Tworzy piękne soundtracki do anime. Szczególnie widać to w Guilty Crown i Shingeki no Kojin. Ma świetny głos i potrafi bardzo dobrze zmieniać ton.
9. 
Lubisz swoje miasto? Coś cię denerwuje?
Lubię. Żule z nad stawu i ten płatny parking w centrum. Ale chyba go usunęli... pewnie dlatego, że wyjechałam .-. Zaraz znowu zrobią xD
10. 
Łatwo się wzruszasz? Kiedy ostatnio płakałeś/płakałaś?
3 godziny temu płakałam ;) Jak wyjeżdżałam z kolonii. Ostatnio jakoś częściej płacze przy smutnych filmach.  11. Najgorsza rzecz, która może spotkać człowieka...
Boże, nie wiem... Równo stoi wiele rzeczy. To zależy.

Dominowani:
1. http://huntikstories.blogspot.com/
2. http://lindorm.blog.interia.pl/
Tylko dwie osóbki :P

Moje pytania:
1. Jakie jest Twoje marzenie życiowe?
2. Ulubiony film?
3. Ulubiona potrawa?
4. Samotnik czy raczej dusza towarzystwa? Uzasadnij?
5. Na czym polega twoja zazdrość? Jeśli w ogóle ją masz.
6. Kot czy pies?
7. Czy kiedykolwiek uprawiałeś/uprawiałaś jakiś sport? A jak już, to dlaczego?
8. (Nominowałam tylko blogi o Huntiku) Dlaczego akurat taka tematyka bloga? Co cię do tego skłoniło?
9. Masz jakiś styl ubierania się, czy po prostu kupujesz ciuchy, które Ci się podobają?

10. Uważasz, że Twój blog jest dobry? Może masz wrażenie, że powinnaś/powinieneś  go dopracować?

wtorek, 10 czerwca 2014

Rozdział 8. - W bazie wroga.

  Białowłosa po usłyszeniu dzwonka z niesamowitą prędkością dobiegła do furtki i wsiadła do samochodu, w którym czekała drużyna oraz jeden z członków Fundacji. Zielonooki kierowca miał ich zawieść na lotnisko w Marco Polo.
Zhalia czuła się nie swojo po wczorajszych zdarzeniach, ale musiała skupić się na misji. Kilka razy spojrzała się na siedząco cicho Shiro. Jej niewinna twarz patrzyła się w przestrzeń przed sobą. Może wyglądała na spokojną, jednak było widać lekki zarys uśmiechu. Na pewno w głębi duszy była bardzo podekscytowana. 
Po jakiejś półgodzinie, które zleciała szybko, łowcy dotarli na lotnisko. Padał chłodny deszczyk.
-Shiro, mówiłem żebyś włożyła coś na siebie.- powiedział zrezygnowany Lok.
-Ale mi wcale nie będzie zimno, zobaczysz!
Lambert tylko wydobył z siebie ciche "heh" nie chcąc być niemiłym.
Wszystko poszło gładko i kilka godzin później drużyna dolatywała do Polski. Wylądowali na lotnisku w miejscowości Mokre. Jedynie Shiro znała język polski. Miała tu babcię, nie zamierzała jednak do nie jechać, ponieważ była strasznie przejęta misją. Oczywiście w pozytywny sposób.
Sophie poprosiła ją o rolę tłumacza. Zgodziła się bez zastanowienia.
  Opuścili teren lotniska i skierowali się na stacje kolejową, która znajdowała się niedaleko. Siedzieli w pociągu rozmawiając o wojnie z Obłudnikiem. Akechi w połowie wiedziała o co chodzi, lecz nie zamierzała słuchać dyskusji.
Godzinę potem dojechali na miejsce. Teraz tylko przejść pieszo dwa kilometry i Holotom namierzy wejście. Jak powiedział Metz, baza Spirali znajdowała się pod ziemią. Gdy urządzenie odnalazło wejście, łowcy weszli do środka przez wielkie, stalowe drzwi. Spirala postanowiła, że wejście będzie leżało w małej, opuszczonej chatce.
Drużyna była przygotowana na atak ze strony wroga. Martwili się jednak o Shiro... wszyscy oprócz Zhali, która szła z przekonaniem, że sobie poradzi nie używając zaklęć. Szli krętym, betonowym korytarzem. Na ścianach paliły się pochodnie.
-Coś tu za cicho.- stwierdziła szeptem Sophie. Wszyscy się z nią zgodzili.- Metz mówił coś o dokumentach. Gdzieś tu musi być gabinet.
Grupa szła w głąb korytarza. Nagle coś usłyszeli. Łowcy przygotowali się do walki. Wróg w każdej chwili mógł wybiec zza rogu. Zobaczyli trzech fanatyków pędzących w ich stronę. Poradzą sobie bez problemów.
-Strix!
-Arlekin! Grabieżca!
-Miotacz Psyhopen!
Drużyna natychmiast odpowiedziała atakiem. Lok wezwał Rajdżina Gromowładnego, a Sophie Fejonę. Den i Zhalia odpowiadali na zaklęcia fanatyków.
Shiro postanowiła działać. Szybko podbiegła do jednego z Strix i omijając jego atak żądłem kopnęła go posyłając na ścianę. Tytan o mało co nie został odesłany do amuletu. Kopnięcie Shiro nie wystarczyło. Spróbowała walczyć z członkiem Spirali. Widać było, że ćwiczyła sztuki walki. Podcięła nogę przeciwnika i kopnęła go z boku w twarz. Zemdlał. Kiedy skończyła z nim, zabrała się za Strix ponownie, tym razem z zamiarem pokonania go.
Teraz spróbowała bić się pięściami. Ledwo uniknęła ukucia żądłem drugiego z wielkich owadów. Den, widząc że rówieśniczka może sobie nie poradzić, przyzwał Vigilante i kazał mu pomóc. Akechi w końcu załatwiła jednego z nich, Vigilante drugiego, a białowłosa przygniotła kolejnego nogą. Tytan przebił go mieczem.
Fejona i Rajdżin pokonali trzech pozostałych tytanów z pomocą Loka. Moonka i Sophie zajęły się pozostałymi Spiralowcami, którzy stchórzyli biorąc ze sobą omdlałego towarzysza. Łowcy pobiegli za nimi.
-Musimy zobaczyć gdzie znajduje się jakieś podziemne pomieszczenie!- krzyknął do pozostałych Lambert.
Biegli i biegli, w końcu dotarli na miejsce. Na końcu tunelu były ogromne barokowe drzwi. Niepewnie przeszli przez nie...
To było coś w rodzaju komnaty, choć bardzo ponurej i szarej. wydrążone w kamieniu pomieszczenie posiadało jedynie wielki, czerwony tron. Kilku fanatyków było przygotowanych do walki. Na tronie siedziała kobieta. Jej oczy, puste oczy, patrzyły się przed siebie. Lok zaczął pewnie występując na przód.
-Kim jesteś?
Czerwonowłosa nie odpowiedziała. Lambert czekał gapiąc się groźnie. W końcu poruszyła się i z uśmiechem przemówiła.
-No po co, do cholery, tu przychodziliście? Nie musicie się o mnie martwić.
-Martwić?! Nie zgrywaj sobie!-krzyknęła oburzona Sophie.- Pracujesz ze Spiralą, prawda? No powiedz, kiedy zboczyłaś na taką żałosną drogę!
-Łał, jaka niemiła pannica. Damie nie przystoi takie zachowanie.
Kobieta wstała z tronu i powoli podeszła do drużyny. Łowcy przygotowali się na atak. Jednak...
-Uciekajcie!
Z ziemi wybłysnęło czerwone światło powodując późniejszy wybuch. Wszyscy z drużyny polecieli na boki. Lok ujrzał leżącą na ziemi Sophie. Natychmiast do niej pobiegł.
-Sophie! Rusz się! słyszysz?!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, wiem, rozdział miał być w sobotę, ale nie będę dawać beznadziejnego zakończenia, w którym co chwilę są powtórzenia, więc usunęłam końcówkę i dopiero, gdy trafiła mnie wena, coś napisałam. Przepraszam najmocniej.