wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 5. - Niepokój

Jasne światła raziły mnie w oczy. Ledwo co widziałam nachylających się nade mną  lekarzy. Miałam mieć pobieraną krew. Potem następujące badania: prześwietlenie klatki piersiowej, USG serca, a na koniec badanie słuchu i wzroku. Nawet mi się podobało. Posiadałam satysfakcje z tego, że robię to dla Fundacji Huntik. No i jeszcze dziś miałam zacząć szkolenie, poza tym cieszyłam się, bo przed wyjazdem zmieniłam ubranie na normalne i nie przeszkadzało mi to w badaniu. Jednak na wszelki wypadek spakowałam swój jednoczęściowy strój.
Kochałam go, czułam się w nim wygodnie, nie przeszkadzały mi gapiące się osoby. Był i rozciągliwy, a do tego zrobiony z cienkiego materiału, przez co w lato nie czułam upału. Lecz nie dawał się łatwo porwać. W chłodniejsze dni zakładałam na niego swoją ciemnoczerwoną pelerynę, która fajnie powiewała na wietrze. Ale mogłam założyć ją również w upał i nie było mi gorąco.  Heh, można było powiedzieć, że naprawdę jestem Super Kolesiem Niosącym Pokój. Właśnie! Muszę wam powiedzieć o tym trochę opowiedzieć!
Nie do końca pamiętam o co w tym chodzi, ponieważ zapomniałam już większość rzeczy. Pamiętam tylko, że muszę chronić świat i to mnie bawiło. Pewnie to coś w stylu super bohatera.  bawiłam się w to z przyjaciółmi. Nie miałam ich za dużo, po prostu nie chciałam.

-Shiro, już prawie skończyliśmy.- powiedział lekarz Fundacji.
Szpital Fundacji był spory i miał wiele krętych korytarzy. Przeważał w nim kolor biały oraz jasnożółty. Chociaż to wielki budynek, nie przebywało tam sporo osób. Kilkanaście pielęgniarek, trochę lekarzy i oczywiście pacjenci. Pachniało tam typowym dla szpitali zapachem. No może nie tak intensywnie.
Przed salą, w której znajdowała się białowłosa, czekała, już godzinę, drużyna Loka i Metz. Ją samą zaczęły już boleć oczy. Jeden z lekarzy wyszedł z pomieszczenia i powiadomił, że niedługo skończą. Lider Fundacji kiwnął. Widać było, że coś go trapi. Chodził zamyślony z opuszczoną głową. Szczególnie Lambert zwrócił na to uwagę i chciał zapytać się, o co chodzi, jednak jakoś tym razem nie miał odwagi. Powoli zaczynał się niepokoić, przez co wyszedł na zewnątrz ochłonąć.
Opierając się o ścianę szpitala wziął głęboki wdech. Nienawidził takich momentów. Dodatkowo pierwszy raz bał się porozmawiać z Metzem. Co się dzieje? Mimo wszystko w końcu musiał zebrać się na odwagę, lecz gdy usłyszał czarnowłosego, odpuścił sobie.
-Czyli zauważyłeś?-spojrzał w pochmurne niebo. Westchnął.- Widzisz, po całej tej bitwie nasi naukowcy badali Spiralny znak, jednak nic nie znaleziono. A tu proszę! Znikąd pojawia się jakaś dziwna energia, do tego w miejscu, w którym nigdy wcześniej nic nie zaobserwowano. Poza tym mam złe przeczucia.
Lambert spojrzał na niego pytająco, ale zaraz się wyprostował i zaczął mówić lekko drżącym głosem.
-Sam chciałem rozpocząć z powrotem poszukiwania ojca. I się nie udało, bo też przeczuwam coś złego. Nie sądzę, by to było coś związanego z Organizacją. Może ze Spiralą, ale nie widzę jakiś wielkich szans. Właśnie! Niby Shiro jest taka ważna, jednakże nasi przeciwnicy w ogóle nie wplątali nam się w sprawy. Och, teraz to jeszcze bardziej się niepokoję.
Jego rozmówca ponownie westchnął.
-Loku, wiem że jesteś silny.-poklepał trochę zdziwionego chłopaka po ramieniu.- Dlatego proszę, zachowaj to co powiem dla siebie.-wyciągnął z kieszeni kawałek kartki i zaczął na niej pisać.- Proszę, oto mój prywatny numer. Jeśli będziesz miał jakieś podejrzenia to dzwoń do mnie. Tylko mi tu nie zaprzeczaj.
I tak Metz wraz z Lokiem skierował się do wnętrza szpitala, gdzie czekała już na nich Shiro i reszta. Sophie skarciła Lamberta za to, że nie powiedział gdzie idzie, chociaż pytała się go o to. Odpowiedział tylko głośnym śmiechem.
Wysoki lekarz wyszedł z sali i dał Metzowi wyniki badań. Na papierze była grupa krwi Shiro - O Rh-. Dziewczyna wykazała się bardzo dobrym słuchem i nienajgorszym wzrokiem.
Mężczyzna oddał dokumenty lekarzowi i powiedział żeby za trzy dni przesłał je do głównej bazy Fundacji. Później wyjechali do siedziby Huntik w Wenecji, już bez Metza, który wrócił na Manhattan, zacząć trening Shiro.

~~~
 
-Mam to wszystko przeczytaaać?!
Głos białowłosej rozległ się w całym budynku. Den stał przy niej, bo to on, biedny, został wskazany, by ją pilnować. Kto wie, co taka dziewczyna może wyczyniać.
Shiro patrzyła na kilkanaście starych ksiąg wielkimi oczyma. Przejrzała je raz jeszcze widząc wiele stron w każdej z nich. Phils próbował ją uspokoić, ponieważ zaczęła krzyczeć i zamierzała nawet zrobić awanturę starszemu łowcy, który zgodził się nauczać podstaw. W końcu przestała, jednak czytając pierwsze strony przez kilka minut marudziła pod nosem. 
Jakieś półgodziny później zasnęła podpierając głowę na dłoni, jednak została wkrótce obudzona przez Dena. Został od razu położony na podłogę.
-No dobra, kmieciu.- odezwała się mocnym głosem Shiro.- Koniec zabawy, gadaj gdzie ten staruszek!
-Co ci się stało? A tak, przepraszam, odwala ci. Znowu.- po tym wstał z podłogi i zaczął się śmiać.- Mimo wszystko zaskoczyłaś mnie.
Na to dziewczyna wybuchła niespodziewanym śmiechem.
-Jak ja lubię straszyć ludzi!- podskoczyła do góry.- Ale wolałbym już przestać gapić się w książki. Pójdę spytać Rogera, czy mogę w końcu zacząć się uczyć rzucać zaklęcia.
Roger był starszym, siwym mężczyzną z szarymi oczami. Mieszkał w Wenecji od dziecka, a łowcą był bardzo długo. Mimo swojej starości, znał się na sztukach walki i był sprawny fizycznie.
Shiro weszła do jego gabinetu, już w drzwiach prosząc o pozwolenie. Staruszek był już zmęczony błaganiami Akechi, więc pozwolił jej zacząć ćwiczyć. Zaprowadził ją z Denem do dużej sali z wieloma oknami.
Była pomalowana na ciemnożółty kolor, trochę wyblakły. Miała w sobie sporo manekinów, a na ścianie wisiały miecze samurajskie, tarcze i obrazy malowane w ciepłych kolorach. Podłoga zrobiona była z zrobiona z drewna bambusowego. Sufit był położony dość wysoko. Oprócz manekinów znajdowały deski do łamania jak i dużo przyrządów do ćwiczenia sztuk walki.
Na początek Roger przedstawił białowłosej podstawy rzucania zaklęć, jednak upomniał, że jeśli nie będzie jej to wychodzić, to wraca do czytania książek. Dziewczyna po zobaczeniu pokazu z użyciem manekinów wyniosła trochę wniosków. Spróbowała z Pulsem Światła, lecz zaklęcia były niecelne. Dopiero po kilkunastu próbach udało jej się trafić, ale czar i tak tylko go lekko drasnął. Nastolatka nie poddawała się i nadal ćwiczyła, co wyraźnie bardzo jej się spodobało. Później Roger zostawił ją z Philsem.
Dwie godziny potem przyszli Lok, Sophie i Cherit odwiedzić ich. Shiro ledwo się powtrzymała przed chęcią złapania małego tytana, mimo wszystko i tak podleciał wyżej, aby uchronić się przed ewentualnym atakiem z zaskoczenia.
-No i jak ci idzie?- spytał Lambert.
-Nawet dobrze, muszę jeszcze poćwiczyć z kilka godzin. Na razie znam tylko Puls Światła, Smoczą Pięść, Burzę Błysków, Stalową Sferę, Przenoszenie i Hiper skok, ale tu prawię walnęłam głową o sufit. I tak chcę się nauczyć trochę więcej zaklęć i przećwiczyć te poznane.
-Hmmm, mogę cię nauczyć jeszcze Wiecznej Walki. Tylko czy nie jesteś już zmęczona po tym ciągłym rzucaniu zaklęć?
-Nie, wcale.
Sophie uniosła brew. Po takim treningu powinna coś odczuwać. Jej zdaniem był to zły pomysł, żeby Shiro dołączała do Fundacji. Ale przecież zrobili to tylko dlatego, że dziewczyna miała im pomóc w badaniu ważnej rzeczy. Phi! I tak nic nie wykryli! Źle się wtedy poczuła i tyle. Jeśli jest to coś związane ze Spiralą, Spiralnym Znakiem, a nawet z Obłudnikiem, to ona, Casterwill'ka, powinna coś wykryć.
-Dziwne.- zaczęła.- Na pewno nic nie czujesz? Żadnego zmęczenia?
-Taaa, też się na początku dziwiłem.- odpowiedział za Shiro Den.- Poza tym: dlaczego nie ma z wami Zhalii?
-Nie chciała iść. Ostatnio jest jakaś zamknięta w sobie. Pozwoliliśmy jej zostać w domu.
-Dobra, Shiro, Wieczna Walka będzie dobra dla ciebie. Kiedyś na pewno zabraknie ci energii, a wtedy ona jej doda.
Dziewczyna znów musiała próbować nie raz. W końcu jej się udało. Potem już nie było z tym problemów. Nikt z obecnych nie spodziewał się gościa, który wszedł do sali...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Taak, rozdział piąty napisany. I jest dłuższy ^.^ Mam nadzieje, że się podoba :D
Zagadka za 100 punktów: gdzie jest Lisa? Liso, wróć ;_;
Super Kolesie Niosący Pokój są zaciągnięci z anime AnoHana. W tym rozdziale są akurat trzy wątki :) Jakby co to Shiro też jest zaciągnięta z anime xD Deadman Wonderland. Polecam mangę, bo anime jest tak jakby reklamą mangi.
Gif? ^.^                                         
 

wtorek, 22 kwietnia 2014

Była przerwa

Tak, wiem że nie pisałam trochę dłuższy czas (jak na moje odstępy rozdziałów), ale to dlatego, że mam teraz wolne i często mnie nie ma prawie cały dzień. Poza tym zaczęłam oglądać Fullmetal Alchemist Brotherhood i bardzo mnie wciągnęło, więc resztę czasu poświęcam na jego oglądanie.
No ale jakoś dostałam weny i napisałam sporo rozdziału. Mogę przysiąc, że będzie dłuższy od poprzedników.
PS. Coś mnie przez to anime trafiło i chcę w przyszłości iść do wojska .-.

niedziela, 13 kwietnia 2014

Gormiti .-.

Mówiłam, że czasem będę dodawać posty o tym co robię itd.
A więc: jest 23, jutro szkoła i test, lekcje, których po przekartkowaniu zeszytu i książek, jest nie dużo, a ja bawię się... Gormitami .-. Jakbyście nie wiedzieli co to jest, to kieruję Was do Wikipedii http://pl.wikipedia.org/wiki/Gormiti
Dodatkowo ich władcą (według mnie) jest moja zabawka "Pan Chomik Kawa" - przerażający, pulchny chomik z oczami większymi od tułowia xD
Jeszcze wzięłam kwiaty i zrobiłam im las ^.^
Muszę ich jakoś rozłożyć na grupy, bo ich liczba jest liczbą trzycyfrową ;_;

sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 4. - Pico da Neblina

   Łowcy oraz Shiro szli przez tłoczne ulice Manhattanu do głównej siedziby Fundacji Huntik. Dziewczyna nie lubiła takich miejsc, ponieważ jak na człowieka miała bardzo wrażliwy słuch i odgłosy rozmów, trąbiących samochodów, przyjeżdżających pociągów z metra źle na nią działały. Myślała o zatkaniu uszu, jednakże po chwili wykluczyła ten pomysł z głowy.
Była uradowana, gdy doszli pod wieżowiec, w którym mieli się spotkać z Metzem i spółką (musiałam to napisać xD). Szybko przeszli przez obrotowe drzwi i windą wjechali na szczyt budynku. Jeszcze przed wejściem do pomieszczenia, Shiro przystanęła na chwilę niepewna. Cofnęła się o krok, a łowcy spojrzeli na nią pytająco.
Potrząsnęła głową i zacisnęła pięści. Weszła do środka pierwsza, z zamkniętymi oczami, jakby miała się poświecić. Otworzyła powoli oczy. Przed nią siedziało kilkanaście osób - rada Fundacji. Wszyscy patrzyli na nią, lecz białowłosa nie miała zamiaru się odzywać. Czekała na to, aż ktoś z nich coś powie, a najlepiej od razu przejdą do rzeczy. Albo nie!
-Hehehe, ale stchórzyłam.-zaczęła do wszystkich odwracając wzrok.
-Miło nam cię poznać!-odezwał się serdecznie czarnowłosy mężczyzna, a Shiro prawie podskoczyła.- Jestem Metz, dziękuje, że zgodziłaś się nas odwiedzić.- A wy?-zwrócił się do drużyny Loka.- Wejdźcie. Jak widzicie, to nie będzie rozmowa w cztery oczy.
Lok, Sophie, Zhalia, Den i przed chwilą obudzony Cherit, zrobili jak mówił. Metz spojrzał na dokumenty, wstał, a potem zaczął się wypowiadać:
-Przede wszystkim zwracam się do Shiro, ale również do całej reszty. Naukowcy naszej fundacji stoją w miejscu. Panienka Sophie potrafi wyczuwać niektóre energie. Te negatywne jak również pozytywne, dlatego ją też poprosimy o pomoc.-Mówił dalej mężczyzna, a Casterwill'ka uśmiechnęła się wyniośle.- Po całym zdarzeniu, które odbędzie się przy szczycie Pico da Neblina, chciałbym porozmawiać z Shiro osobiście.
Metz wyjaśnił tylko gdzie dokładnie pojadą i ile osób z nimi będzie. Powiedział, że kilka naukowców Fundacji czeka już na miejscu, a drużyna On, Loka poleci z Shiro i czwórką łowców dla większego bezpieczeństwa prywatnym samolotem.
Łowcy mieli wylecieć trzy godziny. Zhalia postanowiła się przejść. Przechodziła koło windy, aż nagle usłyszała znajomy głos.
-Miałem nadzieje, że cię tu spotkam.
Spojrzała w bok. Z windy wyszedł Dante. Nie wiedziała co powiedzieć. Była jednocześnie zszokowana i zdenerwowana, i uradowana. Kochała go, a on zniknął tak szybko, jedynie dał płytki powód, ale to jej nie wystarczyło. Myślała o nim prawie codziennie... nie, myślała o nim w każdej wolnej chwili. I teraz czuła się rozdarta.
Widziała: Dante oczekuje na jej odpowiedź. Nagle zaśmiał się szarmancko, podszedł do niej i przytulił.
-Przepraszam, że musiałaś czekać.-oznajmił.- Ale spokojnie, mam dla ciebie dobrą wiadomość: Metz zgodził się, żebym poleciał z wami.
-Dante, proszę, ja chcę być z tobą. Nie mogę znieść dnia bez ciebie...
-Nie martw się. Poczekaj jeszcze trochę.
Ta wypowiedź zaskoczyła ją mocno. Widocznie Dante już coś zaplanował, ale co?

~~~
 
Przy szczycie Pico da Neblina czekało już kilku naukowców. Dokładnie znajdował się na granicy Brazylii i Wenezueli.
-A więc Shiro-brązowowłosy mężczyzna poprawił okulary.- stań tutaj i skup się.
Przy nim widać było różnokolorowe barwy unoszące się w powietrzu. Nastolatka stanęła koło okularnika, zamknęła oczy i zaczęła:
-Bardzo dziwne uczucie.- zmarszczyła brwi, a jeden z naukowców zaczął notować to co mówi.- Jest nawet.... miłe? Ale nie, jest też... jakbym miała uciekać przed tym. Tak! Nie podoba mi się tu.
Odbiegła kilka metrów dalej.
-No to teraz, pani Sophie.
Zielonooka podeszła do dziwnej energii. Pomachała na prawo i lewo ręką, nawet próbowała złapać barwy, lecz nic nie czuła.
-Jakoś w ogóle niczego nie odczuwam.
Brąz włosy nic nie odpowiedział, tylko skończył pisać i oddał notatki Metzowi. Shiro czekała, aż w końcu coś wyjaśnią, jednak panowie badający energię rozmawiali tylko po między sobą, drużyna, którą niedawno poznała, sprawiała wrażenie cierpliwej, a Metz stał opierając się o drzewo.
Niespodziewanie jeden z naukowców podszedł do niej i zaproponował:
-Jeśli coś odczułaś, proponuje abyś zbadała się w prywatnym szpitalu Fundacji. Oczywiście masz prawo odmówić.
-Zgadzam się. Im szybciej to zbadamy tym lepiej dla was.-uśmiechnęła się szeroko...
Zaledwie 2 godziny byli w Brazylii. Jedynie naukowcy zostali jeszcze na trochę. Dolecieli do Wenecji, gdzie znajdował jeden ze prywatnych szpitali fundacji. Metz wszędzie podróżował z nimi. Lok zrozumiał, że jest to początek bardzo ważnych misji...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Patrzcie dziewczyny! Mamy trochę romantyzmu :D Aktualnie wolę DxZ, więc to jest.
 Mam nadzieje, że się podoba, bo nie jestem zbyt dobra w pisaniu takich rzeczy xD
Wow, jestem naprawdę zadziwiona .-. Ważniejsze wątki na część pierwszą pierwszego sezonu już zaplanowane. Teraz zauważyłam i raczej będę się tego trzymać, chyba że dorwie mnie nagły przypływ weny. Mianowicie chodzi o to, że w jednym rozdziale będą dwa, może trzy wątki.
Ok, mam już też trochę zaplanowany sezon drugi i raczej na razie bardziej mi się podoba jego wizja. Dlaczego napisałam Metz i spółka? Tak, często mam odpały, ale tu chodzi o Death Note. Było coś tam w stylu "musimy się spotkać z Nearem i spółką" i to mnie rozbawiło :3
Następny rozdział będzie prawdopodobnie dłuższy.

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

niedziela, 6 kwietnia 2014

Niedotrzymanie obietnicy.

Przepraszam, ale dzisiaj jednak nie opublikuje rozdziału. Po prostu wczoraj zgasili mi prąd na ponad 7 godzin, moja mama pracuje na komputerze, a mój jest aktualnie zepsuty. Dzisiaj prawie cały dzień nie było mnie w domu. Napisałam już ponad połowę rozdziału i na 99 % będzie jutro.

piątek, 4 kwietnia 2014

Takie tam :D

Zdecydowałam, że napiszę coś innego niż rozdział, a więc:
Zacznijmy od tego: pojawiły się strony. Na razie są tylko zdj. bohaterów, ponieważ chyba każdy, kto czyta blogi o tym serialu obejrzał już Huntik. Jaki miałoby sens czytania kontynuacji czegoś bez przeczytania poprzednika? Bohaterów własnych opowiadań dodam później, kiedy już fabuła się rozkręci. Na tamtej stronie są tylko bohaterowie, którzy będą pojawiali się pewnie najczęściej w moich opowiadaniach.
Rozdział pojawi się najpóźniej pod koniec tygodnia.
PS. Jak widzicie dodałam ankietę.

Rozdział 3. - Od domku po lotnisko.

Łowcy już kilka minut zastanawiali się nad warunkiem Akechi. Ona sama kołysała się wesoło w przód i w tył na kanapie.
-Raczej powinniśmy się zgodzić.-powiedziała po cichu Zhalia.- Guggenheim mówił przecież, że to bardzo ważne, aby poleciała z nami do głównej siedziby Fundacji.
-Też tak myślę. A więc postanowione! Shiro, mam dobrą wiadomość.-Lok odezwał się do nastolatki, która momentalnie przestała się kołysać.
-Taaak?
-Zdecydowaliśmy, że możesz zostać łowcą, jednak pamiętaj: to nie jest takie proste. Będziesz musiała dużo ćwiczyć, nauczyć się zaklęć i być lojalna dla Rady Fundacji Huntik. Sophie mówiła już ci, że mamy też wrogów.
-Łiiii! Zostanę najlepszym łowcą!- krzyknęła uradowana, po czym wstała i zrobiła obrót w tył w powietrzu.- Widzicie? Jestem zwinna, szybka, silna i żaden idiota z Organizacji czy Spirali nie zdąży do mnie nawet podejść zanim padnie! No to kiedy wyjeżdżamy? Uwielbiam przygody! Mam nadzieje, że mnie polubią! A co ile mamy misje? Może...
-Zastopuj na chwilę.-odparł Den.- Zadzwonimy do Guggenheima - przydziela łowcom misje, może będzie gdzieś w pobliżu Metz.
Lambert zrobił, jak mówił Phils. Jego rozmówca był ucieszony, że Shiro poleci z nimi do Manhattanu i w ogóle nie przejął się jej propozycją. Niespodziewanie poprosił Loka, aby dał ją do telefonu.
Czerwonooka ciągle uśmiechnięta rozmawiała z mężczyzną. Pytała się o to kiedy będzie mogła się nauczyć zaklęć. Dziewczyna jednak nie ucieszyła się na myśl, że będzie musiała gdzieś jechać i pomagać w badaniu jakiejś energii. Gdy już przyjedzie dowie się więcej.
Oddała telefon nastolatkowi i spojrzała na zegar naścienny. Była 16:30, a ona robiła się śpiąca. Już od kilkunastu lat przeżywała to samo. Dzień w dzień, gdy zima się zbliżała, robiła się śpiąca jeszcze przed nocą. Nie wiedziała czemu się tak dzieje. Nawet lekarze nie pomogli. Stwierdzili, że to tylko słaba odporność, jednak Shiro jakoś nie chciała w to uwierzyć. Musiała próbować zapomnieć o chęci pójścia spać. Miała teraz ważniejsze sprawy na głowie.. Czy ma jak najszybciej lecieć do Manhattanu? A może powinna poczekać? Czuła dziwne uczucie co do tego wyjazdu, ale może to było tylko spowodowane stresem z wyjazdem i poznaniem nowych ludzi.
W końcu ktoś wybudził ją z przemyśleń.
-Coś mnie ominęło?
To był Cherit. Rozglądał się przebudzony dookoła.
-Shiro.-zaczął Lok.-Kiedy byś mogła jechać? Metzowi zależy na jak najszybszym spotkaniu.
-Mogę jechać nawet jutro rano.-odparła sennie.-Chwileczkę! Ten tytan coś powiedział!-podbiegła do niego podekscytowana.-Proszę! Powiedz coś jeszcze!
Cherit wyleciał z torby Lamberta i zaśmiał się zawstydzony.
-Biorę go!
Krzyknęła i próbowała złapać tytana, jednak ten robił uniki. Wyglądało na to, że Shiro momentalnie się rozbudziła. Bezskutecznie wymachiwała rękami, aż w końcu poddała się i wskoczyła na kanapę.
-Przepraszam,-zwróciła się do stworka.- po prostu bardzo cię polubiłam.
Sophie westchnęła ciężko i poinformowała białowłosą o szczegółach podróży. Następnie drużyna Huntik podziękowała za wizytę i wyszła, a Shiro odprowadziła ich i pobiegła pielęgnować ogród z tyłu domu.

~~~
 
Następnego dnia pod dom czerwonookiej podjechała taksówka z łowcami. Ubrana w czarną bluzkę z krótkim rękawem, czarne jeansy 1/3, czarne kozaki i ciemnoczerwoną (prawie czarną) pelerynę z kapturem, którego nie założyła Akechi weszła do samochodu.
Trzy godziny później byli już na ogromnym lotnisku. Shiro ciągle odrywała się od grupy. Podchodziła do sklepów z pamiątkami, małych barków lub automatów ze słodyczami. Przez to Sophie traciła już zmysły. Lambert, gdy tylko znikała Shiro, przygotowywał się na fochy swojej dziewczyny, w końcu i jego zaczęło to denerwować.
-Dobra, pójdę jej poszukać.- powiedział Casterwillce.
Znalazł białowłosą dopiero 200 metrów dalej. Natychmiast przyspieszył widząc co się dzieje. Shiro kopała niebieski automat. Gdy był już przy niej, odezwała się oburzona.
-Lok! On nie chcę mi dać batona!
-Och, Shiro! My śpieszymy się na samolot, a ty ciągle gdzieś odchodzisz. Jeśli chcesz zostać łowcą, musisz już iść z nami.- i pociągnął dziewczynę za rękę, ona sama stawiała dość duży opór, lecz Lok nie chciał już nic mówić.
Łowcy i Shiro nie polecieli prywatnym samolotem Fundacji. Było to robione dla bezpieczeństwa i ochroną przed Organizacją i Spiralą. Nastolatka zasnęła w połowie zasnęła. Obudził ją Den.
-Ej, Shiro, jesteśmy na miejscu.
-Cooo?-odezwał się zmęczony głos.
-Mówię, że dolecieliśmy.
-To idźcie beze mnie. Chcę spać.
-Nie możemy.- powiedział nadal spokojny Phils.- To jest naprawdę ważne. Nie wygłupiaj się.
-Jeśli chcesz, żebym z wami poszła, to mnie zanieś.
-Że co?- zapytał zszokowany, a Akechi przekręciła się na bok.
-Jejciu, głuchy jesteś?- powoli zaczynała wstawać z miejsca.- Ale jak sobie chcesz, najwyżej zemdleje.
-Coś się stało, że jesteś taka zmęczona.
-Stało się to, co dzieje się od 11 lat. Jestem senna w jesień i zimę, ale już nie ważne. Jutro pójdę spać cały dzień, przecież mamy sobotę.
Shiro wstała i trochę się chwiejąc ruszyła przed siebie. Kiedy wyszli z samolotu zawitał ich lekki wiatr. Nastolatka w podskokach zeszła na dół i nie odzywając się ani nie oddalając od grupy skierowała się z innymi do wnętrza lotniska...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Co to jest? A tak, nudny rozdział. Dziękuje kochanej szkole i moim nauczycielom za brak czasu .-.
Miałam zrobić bardzo fajne zakończenie, ale niestety masa sprawdzianów (po ch*ja mi to jak egzaminy już były??? Jeszcze baba od matematyki chcę powtarzać tematy i sprawdziany z nich)(sorry, ale jestem naprawdę wkurzona) uniemożliwiła mi to.
Dla zrozumienia:
Dziś:
j. polski - sprawdzian ze znajomości lektury
Wtorek:
j. polski - kartkówka z odmiany trudnych rzeczowników
Środa:
j. rosyjski - sprawdzian (a jestem z tego języka fatalna, bo go nie lubię. Miałam wybrać niemiecki, ale jeszcze wtedy miałam wadę wymowy i nie umiałam mówić "r" xD)
j. polski - kartkówka z liczebników
Czwartek:
j. rosyjski - wiersz na pamięć
Piątek:
przyroda - sprawdzian
Jeszcze pewnie coś dołożą, bo według ich perspektywy to nie jest dużo. Geez, jak na to patrzę to mam ochotę się zabić -.-
Rozdział Alandorma skomentuje jutro.... a z resztą sama nie wiem gdy ma się taki plan tygodnia...