piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 3. - Od domku po lotnisko.

Łowcy już kilka minut zastanawiali się nad warunkiem Akechi. Ona sama kołysała się wesoło w przód i w tył na kanapie.
-Raczej powinniśmy się zgodzić.-powiedziała po cichu Zhalia.- Guggenheim mówił przecież, że to bardzo ważne, aby poleciała z nami do głównej siedziby Fundacji.
-Też tak myślę. A więc postanowione! Shiro, mam dobrą wiadomość.-Lok odezwał się do nastolatki, która momentalnie przestała się kołysać.
-Taaak?
-Zdecydowaliśmy, że możesz zostać łowcą, jednak pamiętaj: to nie jest takie proste. Będziesz musiała dużo ćwiczyć, nauczyć się zaklęć i być lojalna dla Rady Fundacji Huntik. Sophie mówiła już ci, że mamy też wrogów.
-Łiiii! Zostanę najlepszym łowcą!- krzyknęła uradowana, po czym wstała i zrobiła obrót w tył w powietrzu.- Widzicie? Jestem zwinna, szybka, silna i żaden idiota z Organizacji czy Spirali nie zdąży do mnie nawet podejść zanim padnie! No to kiedy wyjeżdżamy? Uwielbiam przygody! Mam nadzieje, że mnie polubią! A co ile mamy misje? Może...
-Zastopuj na chwilę.-odparł Den.- Zadzwonimy do Guggenheima - przydziela łowcom misje, może będzie gdzieś w pobliżu Metz.
Lambert zrobił, jak mówił Phils. Jego rozmówca był ucieszony, że Shiro poleci z nimi do Manhattanu i w ogóle nie przejął się jej propozycją. Niespodziewanie poprosił Loka, aby dał ją do telefonu.
Czerwonooka ciągle uśmiechnięta rozmawiała z mężczyzną. Pytała się o to kiedy będzie mogła się nauczyć zaklęć. Dziewczyna jednak nie ucieszyła się na myśl, że będzie musiała gdzieś jechać i pomagać w badaniu jakiejś energii. Gdy już przyjedzie dowie się więcej.
Oddała telefon nastolatkowi i spojrzała na zegar naścienny. Była 16:30, a ona robiła się śpiąca. Już od kilkunastu lat przeżywała to samo. Dzień w dzień, gdy zima się zbliżała, robiła się śpiąca jeszcze przed nocą. Nie wiedziała czemu się tak dzieje. Nawet lekarze nie pomogli. Stwierdzili, że to tylko słaba odporność, jednak Shiro jakoś nie chciała w to uwierzyć. Musiała próbować zapomnieć o chęci pójścia spać. Miała teraz ważniejsze sprawy na głowie.. Czy ma jak najszybciej lecieć do Manhattanu? A może powinna poczekać? Czuła dziwne uczucie co do tego wyjazdu, ale może to było tylko spowodowane stresem z wyjazdem i poznaniem nowych ludzi.
W końcu ktoś wybudził ją z przemyśleń.
-Coś mnie ominęło?
To był Cherit. Rozglądał się przebudzony dookoła.
-Shiro.-zaczął Lok.-Kiedy byś mogła jechać? Metzowi zależy na jak najszybszym spotkaniu.
-Mogę jechać nawet jutro rano.-odparła sennie.-Chwileczkę! Ten tytan coś powiedział!-podbiegła do niego podekscytowana.-Proszę! Powiedz coś jeszcze!
Cherit wyleciał z torby Lamberta i zaśmiał się zawstydzony.
-Biorę go!
Krzyknęła i próbowała złapać tytana, jednak ten robił uniki. Wyglądało na to, że Shiro momentalnie się rozbudziła. Bezskutecznie wymachiwała rękami, aż w końcu poddała się i wskoczyła na kanapę.
-Przepraszam,-zwróciła się do stworka.- po prostu bardzo cię polubiłam.
Sophie westchnęła ciężko i poinformowała białowłosą o szczegółach podróży. Następnie drużyna Huntik podziękowała za wizytę i wyszła, a Shiro odprowadziła ich i pobiegła pielęgnować ogród z tyłu domu.

~~~
 
Następnego dnia pod dom czerwonookiej podjechała taksówka z łowcami. Ubrana w czarną bluzkę z krótkim rękawem, czarne jeansy 1/3, czarne kozaki i ciemnoczerwoną (prawie czarną) pelerynę z kapturem, którego nie założyła Akechi weszła do samochodu.
Trzy godziny później byli już na ogromnym lotnisku. Shiro ciągle odrywała się od grupy. Podchodziła do sklepów z pamiątkami, małych barków lub automatów ze słodyczami. Przez to Sophie traciła już zmysły. Lambert, gdy tylko znikała Shiro, przygotowywał się na fochy swojej dziewczyny, w końcu i jego zaczęło to denerwować.
-Dobra, pójdę jej poszukać.- powiedział Casterwillce.
Znalazł białowłosą dopiero 200 metrów dalej. Natychmiast przyspieszył widząc co się dzieje. Shiro kopała niebieski automat. Gdy był już przy niej, odezwała się oburzona.
-Lok! On nie chcę mi dać batona!
-Och, Shiro! My śpieszymy się na samolot, a ty ciągle gdzieś odchodzisz. Jeśli chcesz zostać łowcą, musisz już iść z nami.- i pociągnął dziewczynę za rękę, ona sama stawiała dość duży opór, lecz Lok nie chciał już nic mówić.
Łowcy i Shiro nie polecieli prywatnym samolotem Fundacji. Było to robione dla bezpieczeństwa i ochroną przed Organizacją i Spiralą. Nastolatka zasnęła w połowie zasnęła. Obudził ją Den.
-Ej, Shiro, jesteśmy na miejscu.
-Cooo?-odezwał się zmęczony głos.
-Mówię, że dolecieliśmy.
-To idźcie beze mnie. Chcę spać.
-Nie możemy.- powiedział nadal spokojny Phils.- To jest naprawdę ważne. Nie wygłupiaj się.
-Jeśli chcesz, żebym z wami poszła, to mnie zanieś.
-Że co?- zapytał zszokowany, a Akechi przekręciła się na bok.
-Jejciu, głuchy jesteś?- powoli zaczynała wstawać z miejsca.- Ale jak sobie chcesz, najwyżej zemdleje.
-Coś się stało, że jesteś taka zmęczona.
-Stało się to, co dzieje się od 11 lat. Jestem senna w jesień i zimę, ale już nie ważne. Jutro pójdę spać cały dzień, przecież mamy sobotę.
Shiro wstała i trochę się chwiejąc ruszyła przed siebie. Kiedy wyszli z samolotu zawitał ich lekki wiatr. Nastolatka w podskokach zeszła na dół i nie odzywając się ani nie oddalając od grupy skierowała się z innymi do wnętrza lotniska...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Co to jest? A tak, nudny rozdział. Dziękuje kochanej szkole i moim nauczycielom za brak czasu .-.
Miałam zrobić bardzo fajne zakończenie, ale niestety masa sprawdzianów (po ch*ja mi to jak egzaminy już były??? Jeszcze baba od matematyki chcę powtarzać tematy i sprawdziany z nich)(sorry, ale jestem naprawdę wkurzona) uniemożliwiła mi to.
Dla zrozumienia:
Dziś:
j. polski - sprawdzian ze znajomości lektury
Wtorek:
j. polski - kartkówka z odmiany trudnych rzeczowników
Środa:
j. rosyjski - sprawdzian (a jestem z tego języka fatalna, bo go nie lubię. Miałam wybrać niemiecki, ale jeszcze wtedy miałam wadę wymowy i nie umiałam mówić "r" xD)
j. polski - kartkówka z liczebników
Czwartek:
j. rosyjski - wiersz na pamięć
Piątek:
przyroda - sprawdzian
Jeszcze pewnie coś dołożą, bo według ich perspektywy to nie jest dużo. Geez, jak na to patrzę to mam ochotę się zabić -.-
Rozdział Alandorma skomentuje jutro.... a z resztą sama nie wiem gdy ma się taki plan tygodnia...



1 komentarz:

  1. A kto kiedyś nie miał problemów ze sprawdzianami. Pięć w tygodniu i statut do spalenia ot co widzi prawie każdy z nauczycieli ;) Rozdział fajny, wiedziałem, że będą ciekawe rozmówki z nią.

    OdpowiedzUsuń