wtorek, 27 maja 2014

Rozdział 7. - Bezsenność

   Shiro obudziła się i przetarła oczy. Po rozejrzeniu się dookoła po pokoju, poszła zaspana na dół. W salonie spojrzała na zegar. Zmarszczyła mocno brwi. Jak ona teraz zaśnie? Dochodziła dwudziesta trzecia, na pewno już nie pójdzie spać. Weszła do łazienki z postanowieniem, że weźmie kąpiel.
    Dom białowłosej miał łazienkę, kuchnie połączoną z jadalnią, duży salon, sypialnie i równocześnie pokój dziewczyny oraz piwnicę. Większość pomieszczeń była malowana w ciepłych kolorach.
Salon, największe pomieszczenie w domu, był pomalowany na żółto. Przy drzwiach znajdował się wieszak, a po drugiej stronie okno. Na parapecie stały kwiatki, inna roślina, już ta większa, jak Fikus, postawiona została koło wejścia do kuchni.
Z salonu do kuchni przechodziło się przez łuk. Ona również była pomalowana na ciemnożółty kolor. Uwagę przyciągał prostokątny stół przeźroczysty na podstawie. Zlew był wstawiony w blat, a koło blatu była lodówka. Nad blatem, blisko lodówki, wbudowano okno.
Na górę prowadziły kręte schody. Znajdował się tam korytarz, łazienka i sypialnia. Korytarz też pomalowano na żółto, podłoga miała ciemne panele, a na końcu wisiał obraz z niebieskim smokiem, który ryczy w stronę wioski.
Pokój Shiro miał jasnoróżowy kolor ścian z błękitnym paskiem u górze. Panele tam były w kolorze cuppuccino. W rogu stało łóżko z białą pościelą i poduszką. Koło łóżka było okno, co znajdowało się prawie we wszystkich pokojach oprócz piwnicy (absurdalne xD). Niedaleko drzwi, przy ścianie, po lewej stronie stało biurko z laptopem i wbudowaną szafką na przybory plastyczne. Po prawej stronie od drzwi znajdowało się czarne pianino.
Łazienka miała ściany fiołkowe, a podłogę w kolorze brzoskwiniowym. Wanna, toaleta, umywalka i pralka wystarczyły Shiro.
Z tych samych schodów, którymi wchodziło się na drugie piętro, schodziło się na dół. Tam stały cztery lodówki, te same co w sklepach spożywczych, z kukurydzą (Tak, wiem trochę dziwne "lodówki w piwnicy", ale zostawmy to tak xD)

Zhalia siedziała skulona w swoim łóżku. Nie mogła zasnąć, ciągle powstrzymywała płacz. Ufała Dantemu i wierzyła w to, co mówi, jednak i tak była strasznie zmartwiona. Młodzież dziś bardzo dobrze się bawiła. Słyszała też coś, że Shiro dołączy do drużyny na zlecenie Metza. Zbytnio się nie przejmowała, może nawet lepiej. Każdy spał, a ona wyszła z pokoju i postanowiła pójść na spacer. Zamknęła cicho drzwi, wyszła na ulicę i skierowała się w prawo. Co ją do cholery skłoniło, żeby włóczyć się o pierwszej w nocy?
Przeszła już z kilometr. Uświadomiła sobie, że ktoś ją śledzi. Od razu pomyślała, że to albo Organizacja albo Spirala. Przyśpieszyła kroku. Ten ktoś skakał po dachu. Pewnie używał Hiper Skoku. Moon'ka przyśpieszyła kroku, nieznajomy był coraz bliżej. Już miała użyć Burzy Błysków, gdy usłyszała znajomy głos.
-Siemka!
Była to Shiro. Stała w swoim jednoczęściowym kostiumie i patrzyła na Zhalię, która celowała w nią zaklęciem. Czarnowłosa natychmiast się pozbierała.
-Myślałam, że to jakiś wróg.- powiedziała tłumacząc się.- Poza tym, co robisz tak późno na ulicy?
-Do teraz cię śledziłam.
Zhalia uniosła brew. Czyli to ona skakała po tych dachach. No nic, przynajmniej się przyznała.
-A ty co robisz?- przerwała jej zamyślenie.
-Nie mogłam spać, więc postanowiłam, że wyjdę na spacer, dopiero po kilku minutach zorientowałam się, że to zły pomysł. Mogłam spotkać fanatyków, czy coś.
-Ja spałam w dzień. Tak to mam, kiedy zbliża się zima.- uśmiechnęła się prawie niewidocznie.- Ale przepraszam, nie powinnam cię straszyć. Po prostu usłyszałam cię i...
-Zaraz, zaraz, jak to mnie usłyszałaś? Nic nie mówiłam?
-No, po prostu chodzę na bosaka.- popatrzyła no swoje stopy.- Wyczułam rytm kroku, był znajomy, więc od razu pomyślałam, że to może ktoś z drużyny.
Ta Shiro od początku wydawała jej się dziwna. Niby taka zabawna, a miała w sobie coś niepokojącego. "Wyczułam rytm kroku...", Zhalia nie miała na sobie żadnych butów, które mogły by wywoływać głośne odgłosy. I jeśli to ona skakała po dachu, to jak mogła wyczuć wibracje od ziemi? Nawet jak by stała na ziemi, to normalny człowiek by nic nie poczuł.
Białowłosa jest szczera - tak myślała. Nie powiedziała nic w stylu "A, zobaczyłam cię.", "Spotkałam cię przypadkowo.".
Lekki do tej pory chłodny wiatr zawiał mocniej. Długie włosy Shiro prawie zakryły jej twarz. Zhalia nie chciała iść dalej, dlatego pożegnała się i wróciła do domu. Otworzyła cicho drzwi, żeby nikogo nie obudzić, lecz ku jej nieszczęściu z kuchni wyszedł Den ze szklanką w ręku. Upił łyk i zaczął:
-Gdzie byłaś tak późno?
-Na spacerze.- odpowiedziała szybko.
Phils zmarszczył brwi, miał o to nie pytać, ale...
-Spotkałaś może Shiro?
Zamurowało ją. Odwiesiła kurtkę.
-Skąd takie pytanie?
-Zwykłe przeczucie.- skończył pić i postawił szklankę na stole.
-Tak, spotkałam ją.- próbowała nie utrzymywać kontaktu wzrokowego.- Den, nie podoba mi się ta rozmowa, więc idę do pokoju. Pa.
Chłopak nic nie powiedział, tylko poszedł odstawić szklankę do zlewu i również poszedł do swojego pokoju.

~~~
 
Następnego dnia popołudniu, Zhalia poszła na zakupy, a Lok, Sophie i Den wrócili ze szkoły, zadzwonił Metz.
-Od dwóch miesięcy naukowcy badali to, co zostało po Wielkiej Bitwie z Obłudnikiem. Jakiś tydzień temu pojawiła się energia w Pico da Neblina, teraz fanatycy zaczynają rozrabiać. Oni i ich tytani niszczą ważne miejsca historyczne. Kilka drużyn Fundacji zajęło się już przyprowadzeniem porządku, waszym zadaniem jest pojechanie do jednej z ich baz, którą znaleźliśmy przedwczoraj. Sprawdźcie, co się tam dzieje. Dobrze by też było, gdybyście poszukali jakiś dokumentów. Samolot zawiezie was tam jeszcze dziś o szesnastej. Powiadomcie o tym Shiro i Zhalię. Zaraz prześlę wam informacje na holotom.
Metz odłączył się, a za chwilę potem łowcy dostali informacje. Kobiecy głos powiedział: misja "Dowiedzieć się, co planuje obecnie Spirala.". Lokalizacja: Polska, Swaty.
-Zadzwonię do Shiro.- oznajmił Lambert.
Wykręcił do niej numer i prawie od razu odebrała.
-Halo?
-Cześć Shiro, mówi Lok. Przyjedziemy do ciebie za pół godziny, ponieważ mamy misje.
-Jupi! Tak, w końcu! Mam nadzieje, że będzie ciekawie!
-Ok.- blondyn uśmiechnął się pod nosem.- Ubierz się cieplej, bo w Polsce już nie jest tak gorąco jak tu.
-Cooo? Jedziemy do Polski?!- ucieszyła się jeszcze bardziej.- Super!
-Dobra, Shiro, spokojnie. Pogadamy potem, pamiętaj aby założyć jakiś sweter. Na razie...

Henrieta lubi ten świat. Lubi Ziemię.
-Polska to piękny kraj, prawda?

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest ładnie, jest dobrze. Fajny rozdział, nie? Takie tajemnicze zakończenie... może coś dodam? Po pierwsze: Nie, nie mieszkam w Swatach xD Po drugie: post "Małe Występy Henriety" jest częścią opowiadania. Było to wprowadzenie tej postaci i lepiej byłoby przeczytanie tego, bo można potem czegoś nie wiedzieć.
Kocham ten rozdział, mój ulubiony <3


środa, 21 maja 2014

Małe Występy Henriety

-Cholercia! To trzeba się przygotować.
Czerwonowłosa kobieta oparła się o ścianę wypuszczając z ust powietrzę. Popatrzyła na dwóch mężczyzn stojących przed nią. Uśmiechnęła się kpiarsko i zaczęła zgrabnie iść w stronę balkonu.
  Widok rozprzestrzeniał się na ogromną przestrzeń. Pola, lasy, domy, sklepy, rzeki, jeziora, wiele innych rzeczy. Ludzie śmiali się i wesoło ze sobą gawędzili. Jakiś mężczyzna rozdawał ulotki do teatru, dzieci bawiły się na podwórku, a blond włosa kobieta karmiła bezdomne koty.
  Henrieta klasnęła w ręce widząc to wszystko, choć już nie porasz pierwszy. Mężczyźni nadal czekali na jej słowa. Obojga byli ubrani w granatowe mundury wojenne. Ale nie było wojny, nawet sporu w tej krainie. Czerwonowłosa umiało wszystko dokładnie ułożyć w ten sposób, że zyskała zaufanie ludu, mogła rozkazać cokolwiek, nawet jeśli byłoby to zabicie niewinnego człowieka.
  Sama była młodą, wysoką kobietą. Miała krwistoczerwone, falowane włosy, sięgające jej aż do pasa. Oczy miały natomiast kolor ciemnoczerwony. Henrieta lubiła nosić czerwone sukienki do kolan. Uwielbiała wszystko, co czerwone. Jej świetną figurą zachwycało się wiele mężczyzn, i choć kochała flirtować, nigdy nie była w stałym związku. Charakter miała tajemniczy, uwodzicielski, postrzegana była jako bardzo miła i opiekuńcza osoba.
  Weszła z powrotem do wnętrza swojego pałacu i w końcu zaczęła rozmawiać ponownie z niecierpliwiącymi się wojskowymi.
-A więc, mówicie mi coś, co w ogóle nie porusza moich emocji.- usiadła powoli na czerwonym fotelu przy biurku.- Dobrze, że jest przez was tak pilnie obserwowana, gratulacje. Ale- podniosła ton marszcząc brwi.- dlaczego mnie przed tym ostrzegacie? Absolutnie nie musicie się martwić, kochani! Gdy już przyjdzie czas, wydam wam rozkazu to będzie łatwe. Ja coś zrobię, a wy będziecie tylko moją małą pomocą. No, oczywiście, jeśli dobrze was wyszkoliłam...

sobota, 10 maja 2014

Rozdział 6. (?)- Nowa Drużyna

Oczy wszystkich prócz Shiro rozszerzyły się. Najbardziej zaskoczony był Den, ze względu na to, że niespodziewanym gościem okazał się jego brat. Harrison podszedł do brata i przytulił go mocno.
-Dawno cię nie widziałem, braciszku. (na początku wyszło mi braciuszo, potem bacuiszko, a potem braciuszku xD)
Den uśmiechnął się szeroko.
-Gdzieś ty się podziewał? Od zakończenia wojny ze Spiralą widziałem cię tylko dwa razy. Będziesz...
W tym momencie odezwała się Shiro, która patrzyła się to na Dena, to na jego brata.
-Nie jesteście do siebie podobni.
-Co?-spytał zaskoczony złotooki. (Taa, według mnie, Den ma złote oczy)
-Mówię, że nie jesteście do siebie zbytnio podobni. Noo...
Białowłosa podeszła do równie zaskoczonego Harrisona. Przyjrzała mu się dokładnie. Potem wróciła do Dena. Przyłożyła palec do swoich ust i zaczęła prawdopodobnie (Kto wie, co się w jej głowie dzieje xD) myśleć. Porównała różnicę między nimi, podniosła ręce do góry i zaczęła biegać w kółko krzycząc.
-Deeen! To kłamca jest!!! Uciekajcie wszyscy, a ja go zatrzymam i przekażę policji! Szybko!
-Shiro! Przestań natychmiast!- wtrącił się Lok.
-Ech, no dobra. A tak w ogóle to jestem Shiro Ake-chi!- Zrobiła salto przedstawiając się.
-Harrison.
Atmosfera trochę rozluźniła się. Brat Dena zaczął tłumaczyć, że Metz chciał, aby opowiedział mu o tym, jak było być członkiem Spirali.
-...naprawdę chciałem dołączyć do was, ale Metz się nie zgodził. Powiedział, że jeśli chcę pracować nadal jako łowca, to tylko w drużynie Montehue. Więc zgodziłem się.
-Na długo tutaj zostaniesz?-spytała Sophie.
-Nie, jutro rano wyjeżdżam. Poza tym muszę już jechać. Montehue i Tersly czekają na mnie w hotelu. Nara.
Harrison wyszedł z sali. Den był zawiedziony, że tak krótko widział brata, ale widać było, że nie jest smutny i podoba mu się w swojej drużynie.
Pół godziny później łowcy siedzieli już w samochodzie. Mieli odwieźć Shiro do domu i czekać na telefon od Metza.

~~~
Oczami Shiro
I co by tu teraz robić? Popracować sobie w ogrodzie? A nie, to już robiłam przedwczoraj. Może zjem sobie kukurydzę. Ciekawe, czy tu jakaś rośnie. Mogłabym pójść i sprawdzić, ale raczej poczekam, aż moje zapasy się zmniejszą.
Z północy powiał zimny wiatr i od razu zrobiło się chłodniej. Już niedługo będzie zima. Czas szybko leci, nie wiadomo, kiedy będę robiła się śpiąca popołudniu. Choć tu zima jest o wiele cieplejsza niż w Polsce, nie sądzę, abym nie była zmęczona. 
Usiadłam na kanapie i rozmyślałam o ostatnich zdarzeniach. Położyłam się, aż nagle zadzwoniła komórka. Odebrałam ją szybko.      
-Shiro, jest sprawa.-usłyszałam głos Loka.           
-Mów.
-Metz powiedział, że jeśli chcesz być łowcą, musisz dołączyć do jakiejś drużyny. Zgodziliśmy się cię przyjąć, ale łatwiej by było, gdybyś u nas zamieszkała.
-Raczej nie. Muszę zajmować się moim ogródkiem, kukurydza, koty...
-Zaraz, jakie koty?
-No te, które dokarmiam.
-Aha, nieważne. Jak będzie dzwonił Metz lub Guggenheim, to zadzwonię do ciebie. Na razie.
-Pa
Dobrze, pójdę spać. Zegar wskazywał czternastą. Cholerna jesień...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czekaliście trochę na rozdział, który jest bardzo krótki. Sorry, nie mam weny i nie sądzę, aby tego rozdziału z dostępnymi wątkami dało się zrobić długiego. Nawet napisałam przy nim znak zapytania .-.